diagnoza i co dalej...

Jesteś nowy na forum? Zacznij od wpisu tutaj! Przedstaw się, a my Cię przywitamy i pokierujemy dalej.
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam dziewczynki ponownie. Okres przeżyłam, ale ciężko. Kilka kolejnych dni, minęło jak przez mgłę, byłam strasznie osłabiona. Potem polepszyło się, nawet pojechałam na wycieczkę i nastrój się poprawił. Dziś od rana przeszywający ból w okolicy lewego jajnika (tego na którym mam torbiel), potem zaczęło już boleć całe podbrzusze... Zaczęłam silnie krwawić i czuję się jak podczas miesiączki. Mój lekarz przyjmie mnie dopiero jutro rano. Moja mama kazała mi wezwać pogotowie, albo jechać na ginekologię do szpitala, ale ja się boję i tak leżę i zwijam się z bólu. Krwawię coraz bardziej :( Boję się...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Na Twoim miejscu wybralabym sie na pogotowie i sprawdzila co sie tak naprawde dzieje - jezeli nic powaznego to dostaniesz cos przeciwbolowo ale dobrze byloby zrobic badania I jak bedzie sie bol nasilac to nie zwlekaj do jutra rana.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

a masz skrzepy???
jesli to jest zwykle krwawienie to mozna przeczekac
jesli jest to krwotok i leje sie strumieniami ze skrzepami to trzeba do lekarza!
w upale zawsze krwawi sie intensywniej
czy mozna przyjac, ze to wczesniejszy okres?
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Hej Dziewczynki. Z lekkim opóźnieniem, melduję się, że żyję :D Leżałam w szpitalu, stąd to opóźnienie.
A teraz relacja z wydarzeń minionego tygodnia. Kilka dni przed moim ostatnim postem, miałam plamienia, nic groźnego, biorąc pod uwagę fakt, że zażywam Visanne, plamienia nie są niczym niezwykłym. Niestety 25-tego dostałam rano silnych bóli w podbrzuszu, a krwawienie się nasilało. Nie leciały ze mnie skrzepy, ale za to nie brudna, a żywa krew, co mnie zaniepokoiło... Zadzwoniłam do swojego lekarza, niestety nie mógł mnie przyjąć, zalecił zażycie jakiegoś suplementu z żelazem i zapisał mnie na wizytę na następny dzień, z zaleceniem, jeżeli krwawienie i ból będą się zwiększać, natychmiast wezwać pogotowie i nie czekać do następnego dnia na wizytę. Sąsiadka przyniosła mi coś z żelazem, szczerze nawet nie pamiętam co, bo ledwo się podniosłam z łóżka, by otworzyć jej drzwi, wzięłam Aulin, na dwie godziny był spokój. Trochę odespałam i myślałam, że wszystko minęło. Po czym wstałam do toalety, a tam zaskoczenie, lało się ze mnie ciągłym strumieniem, ból był tak przeszywający, że zrobiło mi się słabo. Nie schodząc z toalety zadzwoniłam po przyjaciela. Z ledwością dałam radę wstać i się ubrać. Zawiózł mnie na SOR, stamtąd skierowano mnie prosto na oddział ginekologii. Badanie ginekologiczne było tak bolesne, że wyłam z bólu. Na USG było widać moją torbiel, "taka mała, a tak boli?" skwitował lekarz "pani krwawi, bo bierze pani V, no ale rzeczywiście za mocno, zaraz coś pani damy na ból i na ustanie krwawienia, ale najpierw musi pani wypełnić mnóstwo formularzy"... Po dwóch godzinach płaczu i wypełniania dokumentów, odpowiadania na miliony zbędnych pytań, takich jak w którym roku miałam operowany wyrostek i czy przechodziłam ospę, położono mnie na sali, dostałam serię zastrzyków i Ketonal, po czym nastała noc. Krwawienie ustało, ból nie. Pielęgniarka, która zaglądała do mnie co godzinę, po moich uporczywych błaganiach i skomleniach podała mi UWAGA... Paracetamol i Nospę... Byłam załamana. Usnęłam o 5 rano, o 6 pobudka na mierzenie temperatury. O 8 dopiero dostałam zastrzyk Ketonalu i kolejną Nospę. Dopiero wtedy poczułam się lepiej. To była najgorsza noc w moim życiu... Co dziwne, na drugi dzień, zrobiono mi ponownie USG dopochwowe, a moja torbiel znikła... Lekarz mówił "dziwne, jeszcze wczoraj tu była... hmm najwidoczniej się wchłonęła". Mnie to podwójnie zaskoczyło, zaczęłam się zastanawiać, czy to przypadkiem nie ona tak krwawiła, ale nikt mnie nie uświadomił, skąd tak silne krwawienie.
Dziewczynki, naprawdę ciężko to wszystko przeżyłam. Gdyby nie to, że mogłam liczyć na wsparcie moich przyjaciół i rodziny, byłoby tragicznie. Potrzymali mnie, poobserwowali i z receptą na Ketonal wypisali do domu.
Na tej samej sali co ja, leżała dziewczyna, która również ma zdiagnozowaną endo, dużo pomogła mi rozmowa z nią, tym bardziej, że ona zmaga się z chorobą już 8 lat i sama jest po trzech operacjach. Również trafiła do szpitala z bólem i także dostała jedynie Ketonal, taka to metoda pozbywania się pacjentów "trudnych". Ona mówi, że już jest do tego przyzwyczajona, też bierze V. Mówiła, że pół roku był spokój i znowu bóle, ale co zrobić trzeba z tym żyć. I tak właśnie dochodzę do takiego wniosku, czas się pogodzić z faktem, że już zawsze będzie boleć i że to zawsze będzie nierówna walka. Myślę, że jedynym wyjściem jest zaprzyjaźnienie się z chorobą, bo chyba tylko tym sposobem można ją zrozumieć i starać się jedynie zmniejszać objawy i kontrolować czy nie dzieje się nic gorszego. Dotarło to do mnie wszystko, jak byłam w szpitalu. Bo skoro nawet lekarze nie dają sobie z nią rady, to co ja "mały żuczek" mogę samodzielnie zdziałać, jak tylko zagryźć zęby... Nie można wiecznie się szarpać i walić głową w mur, bo tylko można sobie guza nabić ;)

Ale żeby już Wam tak nie smucić bardzo, powiem Wam coś wesołego :D Poznałam kogoś :) I może wreszcie to będzie TEN człowiek, który zechce iść ze mną przez to moje ciężkie życie i będzie mnie wspierał. On wie o endo, powiedziałam o tym na samym początku, wolałam, żeby od razu wiedział, że jestem "uszkodzony model" :lol:
A on mi powiedział, że bierze mnie ze wszystkim co dobre i co złe i z całym bagażem doświadczeń :D Bardzo mnie teraz wspiera i jak się dowiedział, że leżę w szpitalu, rzucił wszystko, wsiadł w samochód i przejechał 450 km żeby tylko być przy mnie w tych trudnych dla mnie chwilach :) To niesamowite, że tacy ludzie istnieją. Jego obecność daje mi siłę i nawet gdy jest bardzo źle, jestem szczęśliwa, bo mam naprawdę duże wsparcie, a jeszcze niedawno byłam tak cholernie samotna i już nie wierzyłam, że coś dobrego może mnie jeszcze w życiu spotkać...

Tak więc kończąc, u mnie jest już lepiej. Nadal mam plamienia, ale już takie normalne. Bóle są różne, ale szybko przechodzą. Nastroje zmienne i trochę senna jestem, a to pewnie zasługa V, więc ogólnie jest różnie, ale nie najgorzej. Mam nadzieję, że V w końcu zadziała na mój organizm i za miesiąc dwa stanę wreszcie na nogi, bo właśnie zaczynam szukać pracy, trzeba wrócić do normalności :)
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

dobrze, ze sie wreszcie odezwalas ;)
dzieki za te szczegolowa relacje - dziwne, prawda? ale dobrze, ze juz ok
a to, ze wreszcie masz KOGOS kto o Ciebie sie troszczy i jedzie z konca swiata, by Cie pocieszyc to fantastycznie!!! :D
oby wszystko Ci sie jak najlepiej ulozylo :)
rowniez z praca! :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale jest wiedziec ze jest ktos kto sie o Ciebie troszczy - naprawde istnieja osoby ktorym zalezy na nas i nic ich nie odstraszy - nawet choroba i sytuacje przez ktore przeszlysmy wczesniej. Cos wiem o tym bo mam rowniez wspanialego mezczyzne w moim zyciu, ktory mnie bardzo wspiera oraz zamierza byc przy mnie na dobre i zle :)
Powodzenia i duzo zdrowka oraz sil.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziękuję Wam kochane, za ciepłe słowa :)

Ja właśnie zakończyłam pierwsze opakowanie V. Plamienia na razie ustały, od kilku dni mam spokój od bólu (oby jak najdłużej), trochę zmienne nastroje, jestem strasznie senna, najchętniej przespała bym cały dzień i noc :D zmieniają mi się smaki, to całkiem dziwne... Bolała mnie wątroba ostatnio, no i wyniki prób wątrobowych nieciekawe, biorę Rapaholin, powinien pomóc, ogólnie nastrój mam zmienny, ale jestem dobrej myśli :) Ostatnio często myślę o... dzieciach :roll:
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziś jest dzień z tych gorszych... Coś na kształt miesiączki i niesamowity ból, a już było tak pięknie... Do tego te cholerne koszmary... Śnią mi się zwłoki dzieci, wypadki, krew, dużo krwi, części ciała :( To jest okropne, ja już się boję zasnąć, a ciągle chce mi się spać ;( Do tego się podziębiłam i wszystko się tak niefortunnie zbiegło w czasie, ja wiem, że raz jest lepiej a raz gorzej, ale dziś to już limit wyczerpany i nerwy całkiem mi puściły.
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam ponownie :)
Znów ja :D Zamęczę Was :P
Dziś już trochę lepiej. Przeziębienie przemieniło się w anginę, ale biorę antybiotyk i troszkę ulgi jest :) Już nie krwawię - jupi :D Brzuch mam dość tkliwy, ale nie ma przeszywającego bólu, więc do przeżycia. Senna jestem nadal, walczę z tym dużą ilością kawy i staram się jak najwięcej ruszać. Mam nadzieję, że do 23 sierpnia będzie lepiej, bo jadę na dłuższy urlop i nie zamierzam go spędzić w łóżku. Z moimi humorkami jest jak w kalejdoskopie :mrgreen: zastanawiam się jak długo się utrzyma ten stan i kiedy wreszcie znormalnieje, bo już wytrzymać ze mną nie idzie i dziwię się moim bliskim, że dają radę :P

No dobra, ale już nie narzekam, ważne że chociaż fizycznie jest lepiej, nad psychiką pracuje mój facet :lol: ciekawe czy mu się uda :mrgreen:
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Mam nadzieje ze sie jemu uda aby nastawic Twoja psychike pozytywnie - zycze milego bezbolesnego urlopowania :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

Cześć Dotka. :) ja dopiero teraz się z Tobą witam...:( Obszerna historia muszę przyznać i obrazowe opisy pobytu w szpitalu...:) Ciekawie i z zapartym tchem się czyta. ty weź się kochana za pisanie autobiografi ;)
Niestety łączę się z Toba "w bólu" psychicznych huśtawek. Też to przerabiałam i musiałam sama znaleźć sposób na poskromienie "tej złośnicy";P powiedziałam mężowi co ma robić jak widzi że mnie ogarnia jakis nieprzyjemny nastrój i podziałało a już się zastanawiałam nad wizytą u psychologa bo już sama ze sobą nie mogłam wytrzymać i teraz jak już nie biorę v zastanawiam się, jakim cudem ani ja ani nikt z mojej rodziny nie wylądował w wariatkowie.
Z tą torbielą rzeczywiście niesamowite, ale się zdarza (na szczęście) dobrze, że nie pękła bo w tedy na pewno by Cię cieli.
Trzymam kciuki za Ciebie i pozdrawiam :)
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam Was ponownie :)

Dziękuję Gosiu, mam nadzieję, że mój organizm nie będzie robił psikusów podczas urlopu ;)

Witam Araja, ale świetnie trafiłaś :D Piszę, zarówno własną biografię, jak i eseje, prowadzę także bloga (choć to ostatnie dziś jest mocno przereklamowane, ale co tam). Miło mi, że moja historia jest czytelna i dobrze się czyta. Starałam się przeanalizować na chłodno moje doświadczenia i jak najjaśniej przedstawić swoją historię (choć wiadomo, że nie obyło się bez emocji, nawet w trakcie opisywania, przykrych doświadczeń). Każda z nas ma podobne niemiłe doświadczenia, dlatego łatwiej przelać nam żale, tu na forum, niż mówić o nich komukolwiek, bo nie raz ciężko się zwierzać nawet naszym bliskim, którzy i tak na co dzień mają z nami wystarczająco dużo wrażeń :lol:

Mam nadzieję, że moja psychika jakoś się ustabilizuje i jednak nie wyląduję w wariatkowie, ani ja ani nikt z moich bliskich :mrgreen:
Na razie od kilku dni mam spokój z bólem, a to już duuuży plus :) Oby ten stan utrzymał się jak najdłużej.
Jedynie ta przeklęta senność mnie wykańcza, może znacie jakiś dobry sposób, żeby się jej pozbyć, bo już kawa i herbatka z guaraną nie dają efektów...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

Niestety ja nie znam żadnych dobrych sposobów, też chętnie skorzystam jak ktoś coś wymyśli, bo sama nie mogę się "dospać" mimo iż nie biorę już leków...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

No właśnie dosypianie... Zwykle staram się nie dosypiać w dzień, ale odkąd biorę V, bez dosypiania nie funkcjonuję. Niby staram się kłaść jak najwcześniej, ale to tylko sprawia, że wcześniej wstaje, a to natomiast skutkuje tym, że o godzinie 15:00 jestem już nie do życia i muszę się zdrzemnąć :x A niestety zdarzają się dni intensywne, kiedy nie mam czasu na dosypianie i wtedy wystarczy, że gdzieś na chwilę usiądę i zasypiam...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

hehe... mam to bez Visanne :) Współczuję Ci serdecznie. Tylko u mnie nie ma możliwości dosypiania w dzień. Chodzę spać góra o 22 i wstaję 5:30.Próbowałam chodzić spać wcześniej ale nic to nie pomagało. Jak brałam visanne i miałam urlop to sprawdziłam ile godzin snu potrzebuje mój organizm żeby się wyspać i wyszło 12 :shock:
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

Czesc Dotka :)
Ty chyba masz dzis urodzinki, prawda?
wiec: STO lat! STO lat! - spiewam Ci glosno :)
jak swietujesz?
Jak sie czujesz?
Czy sie leczysz?
trzym sie! pa :)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Dotka co u Ciebie ???? Nie odzywasz sie juz kilka miesiecy.
Prosze napisz mi odp. na pytanie Co Cie najbardziej denerwuje ?
Pozniej prosze zadaj to pytanie trzem innym osobom :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dział powitań. Przedstaw się.”