diagnoza i co dalej...

Jesteś nowy na forum? Zacznij od wpisu tutaj! Przedstaw się, a my Cię przywitamy i pokierujemy dalej.
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam. Na początek kilka słów o mnie. Mam 25 lat. Od 12 lat cierpię z powodu bardzo bolesnych miesiączek oraz 7 lat z powodu bolesnych stosunków seksualnych. Kiedy zaczęłam współżycie, wydawało mi się, że seks nigdy nie będzie dla mnie przyjemny. Z czasem zaczęłam przyzwyczajać się do bólu i udawać, że wszystko jest w porządku. Ale w końcu zmądrzałam i postanowiłam coś z tym zrobić. Powiedziałam o swoich problemach ginekologowi, stwierdził, że mam tyłozgiętą macicę i to na pewno przyczyna moich dolegliwości. Miałam wtedy 19 lat, jakoś tak. Kazał podczas miesiączki leżeć na brzuchu, a seks uprawiać z poduszką pod tyłkiem lub również na brzuchu. Ok, początkowo z seksem problemy się zmniejszyły, mój partner był wyrozumiały i jakoś nam się udawało omijać dolegliwości bólowe. Niestety z bolesnymi miesiączkami było coraz gorzej, pojawiły się wymioty, biegunka, stan podgorączkowy, nadmierne pocenie, aż w końcu zemdlałam na ulicy i trafiłam do szpitala. Na drugi dzień wypuszczono mnie ze skierowaniem do gastrologa i zaleceniem konsultacji u ginekologa po miesiączce. Ginekolog zastosował terapię hormonalną tabletkami Cilest, a gastrolog zdiagnozował szpitalnie chorobę jelit zwaną Leśniowski Crohn (miałam wykonaną, gasroskopię, kolonoskopię, badano mnie również pod kątem uczulenia na gluten). Po kilku miesiącach terapii hormonalnej i leczenia choroby jelit objawy zmniejszyły się, prócz oczywiście bolesnych miesiączek, do tego znów wrócił ból podczas stosunku, tym razem przy każdej pozycji, szczególnie przy głębszej penetracji, wręcz nie do wytrzymania. Hormony sprawiły, że stałam się nerwowa, nadpobudliwa, potem zaczęłam mieć problemy z wątrobą. Cilest trzeba było odstawić i zająć się wątrobą. Rok po odstawieniu Cilest odstawiłam również leki na jelita, bo wyglądało na to, że wszystko się uspokoiło, prócz mojego stanu psychicznego. Niestety mój związek z partnerem, który przez to wszystko ze mną przechodził, nie przetrwał. Psychicznie czułam się coraz gorzej. Miesiączki były tak bolesne, że nie byłam w stanie wstać z łóżka i pójść do pracy. Z pracy mnie zwolniono, nikt nie chce takiego pracownika, co raz w miesiącu znika na cztery dni. Miesiączki miałam bolesne nie tylko pierwszego dnia, ale przez cały okres ich trwania. Zmieniłam ginekologa, raz drugi i trzeci. Każdy z nich mówił, że taka moja natura. Jeden z nich zapytał czy nie było u mnie poronień lub czy rodziłam, bo w USG są widoczne zrosty, ale nic z tym nie zrobił. Co miesiąc jeździłam do szpitala błagając o zastrzyk przeciwbólowy, bo rozrywa mnie od środka jakbym miała urodzić słonia. Nigdy nie zrobili mi nawet głupiego USG czy konsultacji z ginekologiem, dawali domięśniowo zastrzyk przeciwbólowy i autobusem musiałam sama wracać do domu. W końcu zaczęłam myśleć, że moje cierpienie to jakaś kara i że na to zasługuję. Pół roku temu przez internet poznałam pewnego chłopaka, którego siostra ma podobny problem, jego mama jest pielęgniarką więc dziewczyna została szybko zdiagnozowana. Polecili mi dobrego lekarza, który ma bardzo dobry sprzęt do USG transwaginalnego, a także ma dobrą opinię, a żadna kobieta nie wyjdzie od niego niezdiagnozowana. Uzgodniłam wizytę telefonicznie, kazał mi przyjść w połowie cyklu. Poszłam tam ze łzami w oczach, błagając wręcz o pomoc. Przeprowadził dokładny wywiad. Zapytał o wszystko tak, jakby dokładnie wiedział co mi dolega, jego pytania były wręcz same w sobie odpowiedzią. Dokładnie mnie zbadał. Czułam silny ból po lewej stronie. Podczas USG dopochwowego wszystko dokładnie tłumaczył. Na ekranie pokazał mi torbiel czekoladową na lewym jajniku, dokładnie po tej stronie gdzie mnie boli i stwierdził endometriozę. Nie miałam jeszcze robionej laparoskopii, stwierdził, że w tej chwili nie ma potrzeby. Przepisał mi Visanne i kazał pokazać się w trakcie drugiego opakowania, żeby zobaczyć czy torbiel się zmniejsza czy też nie. Wiele czytałam na różnych forach, że po Visanne mogą pojawiać się nowe torbiele. Strasznie się boję. Wiele już wycierpiałam, a obawiam się że to nie koniec. Czy mam poprosić lekarza o dodatkowe badania, czy mu zaufać i nie zamartwiać się. Co z badaniem CA 125? Nie zalecił mi go, a z tego co wyczytałam, wszystkie panie z endo kontrolują ten marker. No i czy laparoskopia jest jednak konieczna, przecież po USG nie ma 100% pewności, że to endo... Czy może na własną rękę porobić dodatkowe badania? Jak myślicie? Jestem już kłębkiem nerwów. Za 4 dni mam dostać miesiączkę i dopiero wezmę pierwszą tabletkę Visanne. Do tego pytanie moje czy choroba jelit może być powiązana z endo? Jak na razie choroba jelit, którą mam jest w stanie remisji, ale myślę że ze względu na endo, kontrola będzie wskazana. Już nie wiem sama co mam o tym wszystkim myśleć. Tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać. I tak nikt mnie nie rozumie... Pomóżcie proszę.
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

Witaj serdecznie Dotka :)
dzieki, ze sie przylaczylas do naszego grona. Troszke nam pogoda i urlopy przerzedzily szyki, ale moze to i lepiej, ze dziewczyny zapominaja w lipcu o chorobie i bolu :)
Gdybym naprawde mogla, pomoglabym Ci od razu - wyjela czarodziejska rozdzke i odczarowala to co zle :D ale...
moge tylko zyczyc szczescia, sil i mimo wszystko zdrowia :) Trzymaj sie!!!
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziękuję za miłe powitanie. No mi niestety lipiec i piękna pogoda nie służą. Trzeci dzień leżę w łóżku z bólem. Przydałaby mi się ta czarodziejska różdżka, o której mówisz, a niestety pozostają mi NLPZ, które niewiele pomagają :(
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

Dotka, to co opisujesz w duzej mierze spotkalo i mnie. Sprobuje odp. Ci na Twoje watpliwosci.
1. choroby jelit sa b.czesto powiazane z endo!
2. Vissanne powinno Ci pomoc, ba! na pewno Ci pomoze :)
3. To co cie spotkalo nie jest za kare i nie nalezy tak myslec!
4. marker CA125 nie jest potrzebny! on nic nie diagnozuje przy endo! jego wynik nie zmienia leczenia!
5. masz madrego lekarza i mysle, ze dobrze cie zdiagnozowal (kiedys endo diagnozowalo sie tylko przez wywiad)
6. laparo jest wskazane, ale moze poczekac do momentu, gdy zaczniesz myslec o plodnosci - zrobisz laparo, wezmiesz przez rok cos na zatrzymanie miesiaczki, a potem od razu zajdziesz w ciaze ;) ale to w przyszlosci :)
7. prace traca dzis i zdrowi, choroba to tylko dodatkowy pretekst - ja nie zostalam zwolniona z tego powodu, ale planowalam urlop podczas @, wiec na wyjazdy juz wolnego nie starczalo
8. glowa do gory, piers do przodu, zaczelas brac V i teraz bedzie tylko lepiej!!! :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Witaj na forum Dotka - mam nadzieje ze Visanne pomoze i nie u kazdej z dziewczyn pojawiaja sie torbiele w trakcie kuracji tym lekiem - duzo dziewczyn chwali sobie Visanne. Powodzenia w leczeniu.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
alcia28
Ekspert
Posty: 528
Rejestracja: poniedziałek, 16 lipca 2012, 16:03

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: alcia28 »

Witam Cię serdecznie Dotka.
Staraj się nie myśleć o tym co było, patrz w przyszłość z podniesioną głową!
Znalazłaś lekarza który się tobą zajął i to bardzo ważne, visanne na pewno pomoże (mi pomógł chociaż wątpiłam), ktoś kto zostawia swoją "ukochaną" bo pojawiły się problemy zdrowotne to zwykły tchórz - sorry ale jestem szczera.
Przeszłaś już dużo a teraz najwyższa pora zająć się sobą i swoim zdrowiem.
Nie wyczytuj w necie na temat visanne o skutkach ubocznych bo ten lek na każdą z nas działa inaczej - nie myśl o tym co bierzesz to najlepsza rada. Powodzenia kochana :)
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

hej Dotka! urlopujesz? ;)
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziękuję ślicznie dziewczynki za ciepłe słowa. Ufam Wam, że Visanne pomoże. Choć dziś nie jest dobrze, dostałam okres i umieram... W nocy chciałam już pogotowie wzywać, ale co by to dało :( Czasami naprawdę nie mam siły. Wiem, że muszę być silna i walczyć z tym świństwem, chociaż są takie dni jak ten, że jest naprawdę ciężko. Trzymajcie za mnie kciuki kochane, ja za Was też mocno trzymam. Oby tylko każda z nas odnalazła upragniony spokój :)
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

vwd pisze:hej Dotka! urlopujesz? ;)
Miesiączkuję :( Urlop od piątku, mam nadzieję, że do piątku będzie dobrze :)
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

wow, co za wyczucie czasu :lol:
sciagnelam Cie na forum myslami hihi
:)
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

V. pomoze! musi! ile sie mozna meczyc?! (zwlaszcza latem ;) )
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

vwd pisze:wow, co za wyczucie czasu :lol:
sciagnelam Cie na forum myslami hihi
:)
hahahhah a ja myślałam, że ja Ciebie :lol:
No mam nadzieję, że pomoże, bo dziś to już wychodzę z siebie, gdyby nie to że muszę do toalety chodzić, to nie ruszałabym się z łóżka. Trzyma mnie myśl, że jutro będzie już trochę lżej. No musi :)
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

jasne
na pewno :D
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

milo tak sie spotkac "oko w oko" :lol:
pomyslalysmy o sobie w jednym czasie
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Ano bardzo miło :D Do tego mam niezawodne wsparcie :D
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam dziewczynki ponownie. Okres przeżyłam, ale ciężko. Kilka kolejnych dni, minęło jak przez mgłę, byłam strasznie osłabiona. Potem polepszyło się, nawet pojechałam na wycieczkę i nastrój się poprawił. Dziś od rana przeszywający ból w okolicy lewego jajnika (tego na którym mam torbiel), potem zaczęło już boleć całe podbrzusze... Zaczęłam silnie krwawić i czuję się jak podczas miesiączki. Mój lekarz przyjmie mnie dopiero jutro rano. Moja mama kazała mi wezwać pogotowie, albo jechać na ginekologię do szpitala, ale ja się boję i tak leżę i zwijam się z bólu. Krwawię coraz bardziej :( Boję się...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Na Twoim miejscu wybralabym sie na pogotowie i sprawdzila co sie tak naprawde dzieje - jezeli nic powaznego to dostaniesz cos przeciwbolowo ale dobrze byloby zrobic badania I jak bedzie sie bol nasilac to nie zwlekaj do jutra rana.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

a masz skrzepy???
jesli to jest zwykle krwawienie to mozna przeczekac
jesli jest to krwotok i leje sie strumieniami ze skrzepami to trzeba do lekarza!
w upale zawsze krwawi sie intensywniej
czy mozna przyjac, ze to wczesniejszy okres?
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Hej Dziewczynki. Z lekkim opóźnieniem, melduję się, że żyję :D Leżałam w szpitalu, stąd to opóźnienie.
A teraz relacja z wydarzeń minionego tygodnia. Kilka dni przed moim ostatnim postem, miałam plamienia, nic groźnego, biorąc pod uwagę fakt, że zażywam Visanne, plamienia nie są niczym niezwykłym. Niestety 25-tego dostałam rano silnych bóli w podbrzuszu, a krwawienie się nasilało. Nie leciały ze mnie skrzepy, ale za to nie brudna, a żywa krew, co mnie zaniepokoiło... Zadzwoniłam do swojego lekarza, niestety nie mógł mnie przyjąć, zalecił zażycie jakiegoś suplementu z żelazem i zapisał mnie na wizytę na następny dzień, z zaleceniem, jeżeli krwawienie i ból będą się zwiększać, natychmiast wezwać pogotowie i nie czekać do następnego dnia na wizytę. Sąsiadka przyniosła mi coś z żelazem, szczerze nawet nie pamiętam co, bo ledwo się podniosłam z łóżka, by otworzyć jej drzwi, wzięłam Aulin, na dwie godziny był spokój. Trochę odespałam i myślałam, że wszystko minęło. Po czym wstałam do toalety, a tam zaskoczenie, lało się ze mnie ciągłym strumieniem, ból był tak przeszywający, że zrobiło mi się słabo. Nie schodząc z toalety zadzwoniłam po przyjaciela. Z ledwością dałam radę wstać i się ubrać. Zawiózł mnie na SOR, stamtąd skierowano mnie prosto na oddział ginekologii. Badanie ginekologiczne było tak bolesne, że wyłam z bólu. Na USG było widać moją torbiel, "taka mała, a tak boli?" skwitował lekarz "pani krwawi, bo bierze pani V, no ale rzeczywiście za mocno, zaraz coś pani damy na ból i na ustanie krwawienia, ale najpierw musi pani wypełnić mnóstwo formularzy"... Po dwóch godzinach płaczu i wypełniania dokumentów, odpowiadania na miliony zbędnych pytań, takich jak w którym roku miałam operowany wyrostek i czy przechodziłam ospę, położono mnie na sali, dostałam serię zastrzyków i Ketonal, po czym nastała noc. Krwawienie ustało, ból nie. Pielęgniarka, która zaglądała do mnie co godzinę, po moich uporczywych błaganiach i skomleniach podała mi UWAGA... Paracetamol i Nospę... Byłam załamana. Usnęłam o 5 rano, o 6 pobudka na mierzenie temperatury. O 8 dopiero dostałam zastrzyk Ketonalu i kolejną Nospę. Dopiero wtedy poczułam się lepiej. To była najgorsza noc w moim życiu... Co dziwne, na drugi dzień, zrobiono mi ponownie USG dopochwowe, a moja torbiel znikła... Lekarz mówił "dziwne, jeszcze wczoraj tu była... hmm najwidoczniej się wchłonęła". Mnie to podwójnie zaskoczyło, zaczęłam się zastanawiać, czy to przypadkiem nie ona tak krwawiła, ale nikt mnie nie uświadomił, skąd tak silne krwawienie.
Dziewczynki, naprawdę ciężko to wszystko przeżyłam. Gdyby nie to, że mogłam liczyć na wsparcie moich przyjaciół i rodziny, byłoby tragicznie. Potrzymali mnie, poobserwowali i z receptą na Ketonal wypisali do domu.
Na tej samej sali co ja, leżała dziewczyna, która również ma zdiagnozowaną endo, dużo pomogła mi rozmowa z nią, tym bardziej, że ona zmaga się z chorobą już 8 lat i sama jest po trzech operacjach. Również trafiła do szpitala z bólem i także dostała jedynie Ketonal, taka to metoda pozbywania się pacjentów "trudnych". Ona mówi, że już jest do tego przyzwyczajona, też bierze V. Mówiła, że pół roku był spokój i znowu bóle, ale co zrobić trzeba z tym żyć. I tak właśnie dochodzę do takiego wniosku, czas się pogodzić z faktem, że już zawsze będzie boleć i że to zawsze będzie nierówna walka. Myślę, że jedynym wyjściem jest zaprzyjaźnienie się z chorobą, bo chyba tylko tym sposobem można ją zrozumieć i starać się jedynie zmniejszać objawy i kontrolować czy nie dzieje się nic gorszego. Dotarło to do mnie wszystko, jak byłam w szpitalu. Bo skoro nawet lekarze nie dają sobie z nią rady, to co ja "mały żuczek" mogę samodzielnie zdziałać, jak tylko zagryźć zęby... Nie można wiecznie się szarpać i walić głową w mur, bo tylko można sobie guza nabić ;)

Ale żeby już Wam tak nie smucić bardzo, powiem Wam coś wesołego :D Poznałam kogoś :) I może wreszcie to będzie TEN człowiek, który zechce iść ze mną przez to moje ciężkie życie i będzie mnie wspierał. On wie o endo, powiedziałam o tym na samym początku, wolałam, żeby od razu wiedział, że jestem "uszkodzony model" :lol:
A on mi powiedział, że bierze mnie ze wszystkim co dobre i co złe i z całym bagażem doświadczeń :D Bardzo mnie teraz wspiera i jak się dowiedział, że leżę w szpitalu, rzucił wszystko, wsiadł w samochód i przejechał 450 km żeby tylko być przy mnie w tych trudnych dla mnie chwilach :) To niesamowite, że tacy ludzie istnieją. Jego obecność daje mi siłę i nawet gdy jest bardzo źle, jestem szczęśliwa, bo mam naprawdę duże wsparcie, a jeszcze niedawno byłam tak cholernie samotna i już nie wierzyłam, że coś dobrego może mnie jeszcze w życiu spotkać...

Tak więc kończąc, u mnie jest już lepiej. Nadal mam plamienia, ale już takie normalne. Bóle są różne, ale szybko przechodzą. Nastroje zmienne i trochę senna jestem, a to pewnie zasługa V, więc ogólnie jest różnie, ale nie najgorzej. Mam nadzieję, że V w końcu zadziała na mój organizm i za miesiąc dwa stanę wreszcie na nogi, bo właśnie zaczynam szukać pracy, trzeba wrócić do normalności :)
Sometimes you have to fight for your life...
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: vwd »

dobrze, ze sie wreszcie odezwalas ;)
dzieki za te szczegolowa relacje - dziwne, prawda? ale dobrze, ze juz ok
a to, ze wreszcie masz KOGOS kto o Ciebie sie troszczy i jedzie z konca swiata, by Cie pocieszyc to fantastycznie!!! :D
oby wszystko Ci sie jak najlepiej ulozylo :)
rowniez z praca! :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale jest wiedziec ze jest ktos kto sie o Ciebie troszczy - naprawde istnieja osoby ktorym zalezy na nas i nic ich nie odstraszy - nawet choroba i sytuacje przez ktore przeszlysmy wczesniej. Cos wiem o tym bo mam rowniez wspanialego mezczyzne w moim zyciu, ktory mnie bardzo wspiera oraz zamierza byc przy mnie na dobre i zle :)
Powodzenia i duzo zdrowka oraz sil.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziękuję Wam kochane, za ciepłe słowa :)

Ja właśnie zakończyłam pierwsze opakowanie V. Plamienia na razie ustały, od kilku dni mam spokój od bólu (oby jak najdłużej), trochę zmienne nastroje, jestem strasznie senna, najchętniej przespała bym cały dzień i noc :D zmieniają mi się smaki, to całkiem dziwne... Bolała mnie wątroba ostatnio, no i wyniki prób wątrobowych nieciekawe, biorę Rapaholin, powinien pomóc, ogólnie nastrój mam zmienny, ale jestem dobrej myśli :) Ostatnio często myślę o... dzieciach :roll:
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Dziś jest dzień z tych gorszych... Coś na kształt miesiączki i niesamowity ból, a już było tak pięknie... Do tego te cholerne koszmary... Śnią mi się zwłoki dzieci, wypadki, krew, dużo krwi, części ciała :( To jest okropne, ja już się boję zasnąć, a ciągle chce mi się spać ;( Do tego się podziębiłam i wszystko się tak niefortunnie zbiegło w czasie, ja wiem, że raz jest lepiej a raz gorzej, ale dziś to już limit wyczerpany i nerwy całkiem mi puściły.
Sometimes you have to fight for your life...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam ponownie :)
Znów ja :D Zamęczę Was :P
Dziś już trochę lepiej. Przeziębienie przemieniło się w anginę, ale biorę antybiotyk i troszkę ulgi jest :) Już nie krwawię - jupi :D Brzuch mam dość tkliwy, ale nie ma przeszywającego bólu, więc do przeżycia. Senna jestem nadal, walczę z tym dużą ilością kawy i staram się jak najwięcej ruszać. Mam nadzieję, że do 23 sierpnia będzie lepiej, bo jadę na dłuższy urlop i nie zamierzam go spędzić w łóżku. Z moimi humorkami jest jak w kalejdoskopie :mrgreen: zastanawiam się jak długo się utrzyma ten stan i kiedy wreszcie znormalnieje, bo już wytrzymać ze mną nie idzie i dziwię się moim bliskim, że dają radę :P

No dobra, ale już nie narzekam, ważne że chociaż fizycznie jest lepiej, nad psychiką pracuje mój facet :lol: ciekawe czy mu się uda :mrgreen:
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: gosiak76 »

Mam nadzieje ze sie jemu uda aby nastawic Twoja psychike pozytywnie - zycze milego bezbolesnego urlopowania :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

Cześć Dotka. :) ja dopiero teraz się z Tobą witam...:( Obszerna historia muszę przyznać i obrazowe opisy pobytu w szpitalu...:) Ciekawie i z zapartym tchem się czyta. ty weź się kochana za pisanie autobiografi ;)
Niestety łączę się z Toba "w bólu" psychicznych huśtawek. Też to przerabiałam i musiałam sama znaleźć sposób na poskromienie "tej złośnicy";P powiedziałam mężowi co ma robić jak widzi że mnie ogarnia jakis nieprzyjemny nastrój i podziałało a już się zastanawiałam nad wizytą u psychologa bo już sama ze sobą nie mogłam wytrzymać i teraz jak już nie biorę v zastanawiam się, jakim cudem ani ja ani nikt z mojej rodziny nie wylądował w wariatkowie.
Z tą torbielą rzeczywiście niesamowite, ale się zdarza (na szczęście) dobrze, że nie pękła bo w tedy na pewno by Cię cieli.
Trzymam kciuki za Ciebie i pozdrawiam :)
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

Witam Was ponownie :)

Dziękuję Gosiu, mam nadzieję, że mój organizm nie będzie robił psikusów podczas urlopu ;)

Witam Araja, ale świetnie trafiłaś :D Piszę, zarówno własną biografię, jak i eseje, prowadzę także bloga (choć to ostatnie dziś jest mocno przereklamowane, ale co tam). Miło mi, że moja historia jest czytelna i dobrze się czyta. Starałam się przeanalizować na chłodno moje doświadczenia i jak najjaśniej przedstawić swoją historię (choć wiadomo, że nie obyło się bez emocji, nawet w trakcie opisywania, przykrych doświadczeń). Każda z nas ma podobne niemiłe doświadczenia, dlatego łatwiej przelać nam żale, tu na forum, niż mówić o nich komukolwiek, bo nie raz ciężko się zwierzać nawet naszym bliskim, którzy i tak na co dzień mają z nami wystarczająco dużo wrażeń :lol:

Mam nadzieję, że moja psychika jakoś się ustabilizuje i jednak nie wyląduję w wariatkowie, ani ja ani nikt z moich bliskich :mrgreen:
Na razie od kilku dni mam spokój z bólem, a to już duuuży plus :) Oby ten stan utrzymał się jak najdłużej.
Jedynie ta przeklęta senność mnie wykańcza, może znacie jakiś dobry sposób, żeby się jej pozbyć, bo już kawa i herbatka z guaraną nie dają efektów...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

Niestety ja nie znam żadnych dobrych sposobów, też chętnie skorzystam jak ktoś coś wymyśli, bo sama nie mogę się "dospać" mimo iż nie biorę już leków...
Dotka
Udzielający się
Posty: 29
Rejestracja: sobota, 6 lipca 2013, 15:15

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Dotka »

No właśnie dosypianie... Zwykle staram się nie dosypiać w dzień, ale odkąd biorę V, bez dosypiania nie funkcjonuję. Niby staram się kłaść jak najwcześniej, ale to tylko sprawia, że wcześniej wstaje, a to natomiast skutkuje tym, że o godzinie 15:00 jestem już nie do życia i muszę się zdrzemnąć :x A niestety zdarzają się dni intensywne, kiedy nie mam czasu na dosypianie i wtedy wystarczy, że gdzieś na chwilę usiądę i zasypiam...
Sometimes you have to fight for your life...
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: diagnoza i co dalej...

Post autor: Araja79 »

hehe... mam to bez Visanne :) Współczuję Ci serdecznie. Tylko u mnie nie ma możliwości dosypiania w dzień. Chodzę spać góra o 22 i wstaję 5:30.Próbowałam chodzić spać wcześniej ale nic to nie pomagało. Jak brałam visanne i miałam urlop to sprawdziłam ile godzin snu potrzebuje mój organizm żeby się wyspać i wyszło 12 :shock:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dział powitań. Przedstaw się.”