Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Pisałam to chyba jeszcze na "zaćmieniu" 6 komórek :) wszystkie się zapłodniły :) i teraz w piątek 13 go na godz. 13:30 mam trasfer :)
Awatar użytkownika
alcia28
Ekspert
Posty: 528
Rejestracja: poniedziałek, 16 lipca 2012, 16:03

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: alcia28 »

Bosko, bosko, bosko!!!!!!!
Trzymam kciuki tak mocno że aż..... :lol:
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Super :) Zobaczysz 13tka bedzie szczesliwa :D Trzymam kciuki:)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

No to jestem po transferze :) Był mały problemik, macica nie chciała wpuścic tego przyrządu, ale w końcu się udało. Podano 2 komórki. Teraz czekamy... 24.06.2014 robimy hcg i zobaczymy...
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

no to teraz trzymamy kciuki jeszcze mocniej !!! :D i czekamy :)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Te kciuki proszę bardzo mocno zaciskać, bo niestety reszta komórek nie chciała się dzielić i nie dotrwały 5ej doby :( jedna tylko jakoś ciągnie, to ją zamrozili ale też jest mizerniutka :( Oszaleję jak się nie uda teraz... :( :cry: :cry: :cry: :cry:
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: vwd »

bedzie dobrze!!!! bedzie radosnie!!! bedzie sie dzialo!!!!
tylko nastawienie musi byc pozytywne! :)
sciskam i tule Cie mocno
Awatar użytkownika
alcia28
Ekspert
Posty: 528
Rejestracja: poniedziałek, 16 lipca 2012, 16:03

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: alcia28 »

Uda się kochana na pewno!
Pamiętasz jak ja się martwiłam?
Tylko jedna biedniutka komóreczka i przez 11 dni strach i nerwy!?
Będzie dobrze, ja strasznie mocno trzymam kciuki za Ciebie.
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

No kochane na dzień 24.06.2014r wynik hcg 123 :D :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: jutro powtórka, zobaczymy czy rośnie... I niestety nadal strach, żeby nie było pozamacicznej, żeby nie poronić itd... eh radość pomieszana z lękiem...
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

KOchana cudownie!!! Trzymamy kciuki dalej mocno zacisniete zeby wszystko bylo dobrze :0 Mowie ci ze ta 13stka napewno jest szczesliwa :)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Ewe 13 zawsze było szczęśliwe dla mnie... Ponad 30 lat mieszkałam pod 13, chodziłam do podstawówki nr.13, numer w dzienniku najczęściej miałam 13, uwielbiam czarne koty (jednego mam w domu) ojciec był kominiarzem...Nic dodać nic ująć... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Co prawda kawałek życia miałam zmarnowany, ale każdemu potrzebna jest "szkoła życia" inaczej nie byłabym tą osobą, którą jestem, nie wiedziałabym, że jestem tak silna i tak wiele potrafię znieść... Mimo wszystkich przykrości wdzięczna jestem losowi za życie jakie miałam, bo dzięki temu jestem w stanie dziś docenić to co mam, co osiągnęłam... Doceniam męża :) kiedyś bym tego nie potrafiła, w ogóle nie byłby moim mężem...
Wczorajszy poziom HCG 304,7 :mrgreen: :mrgreen: Jesteśmy w ciąży :) Dziewczyny trzymam kciuki teraz za was wszystkie :)
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Kochana cudowne wiesci!!! wiedzialam ze sie uda!! nie mialam cienia watpliwosci!! teraz czekam na dalsze wiesci, na opowiadania o ciazy :) Takie newsy sa nam potrzebne!! Gratulacje kochana rosnijcie zdrowo :)
Ps. dla mnie tez 13stka byla zawsze szczesliwa :D
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: vwd »

Araja79 pisze: Jesteśmy w ciąży :)
modlilam sie za to!
G R A T U L U J E !!!
B.B.B.B. mocno gratuluje :)
Awatar użytkownika
alcia28
Ekspert
Posty: 528
Rejestracja: poniedziałek, 16 lipca 2012, 16:03

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: alcia28 »

Jejku ale się cieszę!!!! Nie miałam wątpliwości że szczęście Ci sprzyja.
GRATULUJĘ SERDECZNIE!!!
Nie miałam kilka dni internetu i nie mogłam się doczekać kiedy zajrzę na forum i przeczytam te wspaniale wieśći.
SUPERR!!!!!!! Dbaj o siebie i maleństwo!!!
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: gosiak76 »

Gratulacje :) Jak sie czujesz i jak przebiega ciaza u Ciebie? Jak malenstwo? Pozdrawiam :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Gosiu na razie to tylko komóreczka jeszcze:) Nie odczuwam na razie żadnych objawów związanych z ciążą. Humory cały czas miałam, teraz nasiliły się tylko tak jak przy visanne, jestem strasznie płaczliwa, nerwowa a jeszcze mam nerwowa pracę i "ciężką" atmosferę w pracy... Nic nie sprzyja dobremu nastrojowi... Ale oby do piątku.... I urlop :) odpoczynek. No i wizyta... USG i zobaczymy po raz pierwszy co tam sie dzieje :) Dziękuje Dziewczyny :)
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

JUZ PIATEK KOCHANA!!! URLOP!!! hehe odpoczywaj duzo! Kiedy masz USG? nie umiem sobie wyobrazic jakie to szczescie po calej tej drodze i ekscytacja ze nie dlugo uslyszysz bicie serduszka swojej fasolki. Koniecznie daj znac po USG :) Jak to jest ze kiedy widzimy na ulicy kobiety w ciazy z dziecmi czujemy male klucie zazdrosci a kiedy zachodzi jedna z nas badz kobieta o ktorej wiemy ze miala problemy to taka ogromna radosc w sercu?? nie wiem czy jestem jedyna ktora tak ma ale czesto jak widze ciezarne na ulicy to taka zazdrosc a jak jedna z was zachodzi albo teraz zaszla moja kolezanka ktora starala sie jakies 10 lat to czuje jakbym mogla krzyczec swiatu ... jakby to byla moja ciaza... taka radosc mnie rozpiera :) Kochana bardzo sie ciesze Twoim szczesciem :D
Ps. zapraszam do watku jestem w ciazy !!! :D:D
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: vwd »

i jak?
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Cześć dziewczyny :) No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg :) Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko :) A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął. :( Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji :( A nam nic kompletnie :) :shock: mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku :) wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu :) więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się :) pojechaliśmy, odpoczęliśmy. :) Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy...:( ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam...:) zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie :( Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.

Pozdrawiam was kochane :) buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Cześć dziewczyny :) No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg :) Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko :) A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął. :( Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji :( A nam nic kompletnie :) :shock: mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku :) wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu :) więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się :) pojechaliśmy, odpoczęliśmy. :) Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy...:( ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam...:) zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie :( Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.

Pozdrawiam was kochane :) buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: vwd »

co za historia!
teraz mozna sie z niej smiac :lol: ale wyobrazam sobie te chwile grozy
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Ojj kochana faktycznie historia mrozaca krew w zylach!! dobrze ze nic wielkiego sie nie stalo i z wami wszystko dobrze :) Trzymam kciuki za USG i koniecznie daj znac po :) a ty juz po urlopie czy jeszcze odpoczywasz? Pozdrawiam
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Cześć dziewczyny. Co tam u Was? Jak się czujecie w te upały? Bo ja niestety tragicznie:( Całe szczęście jeszcze do konca tygodnia mam urlop bo nie dałabym rady w pracy. Poza tym mam poranne nudności gdy nie zjem od razu po przebudzeniu.
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Napewno czujesz sie okropnie i kazda z nas to rozumie ale przyznajmy szczerze to zle samopoczucie i tak powoduje radosc kiedy wiemy jaki jest powod :D Odpoczywaj i korzystaj z urlopu :)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: vwd »

Araju,
a ja ciagle sie ciesze, ze Ci tak szybko poszlo :lol: wiem, ze z jednej strony czekalas latami, ale z patrzac z drugiej - udalo sie za pierwszym razem! cudnie!
teraz tylko donosic :) (tylko i az)
a jak porownujesz do pierwszej ciazy to duze roznice??
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Hej kochana i jak USG? Czekamy na wiesci :)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
Araja79
Ekspert
Posty: 858
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2012, 13:18

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: Araja79 »

Hej kobitki. Kończy się urlop i na myśl powrotu do pracy robi mi się niedobrze. Eh.. Nastroj jakoś się unormował :) a teraz najważniejsze, jest jeden embrion w wieku skończonych 8 tygodni, mierzący 1,8 cm z serduchem jak dzwon. Ostatnia wizyta w Opolu za nami, teraz już na miejscu opieka.
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...

Post autor: EveLondon »

Cudowne wiadomosci!!! ciesze sie bardzo :) a wyznaczyli jakas date porodu? i powiedz mi byly lzy jak uslyszalas serduszko? :) Sciskam cieplo :)
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”