Strona 2 z 2

Re: jedzenie szpitalne

: środa, 22 czerwca 2011, 18:31
autor: Moś
przeczytałam wszystkie posty i mam wrażenie, że mnie w szpitalu głodzili! przyszłam na oddział dzień przed operacją i albo jadłam coś mało i lekkiego albo wcale. w dniu operacji, tylko woda, następnego dnia chyba też nic, a jeszcze następnego na śniadanie - woda z kaszką manną, obiadu nie pamiętam 0 kolacja to smaczny świeży chlebek i szyneczka. kiedy przyjeżdżał wózek z obiadem rozlegały się krzyki i pytania "cukierek?" - tak mówili na ciężarne panie z cukrzycą (w sumie leżałam na dwóch salach 3osobowch i w obu przypadkach otaczały mnie same kobitki w ciąży, z czego 2 miały cukrzyce).
pokoje mialy lazienki i rowniez tv za darmo, wiec nie narzekalam, zwlaszcza, ze bylo euro 2008 :D

Re: jedzenie szpitalne

: środa, 22 czerwca 2011, 22:23
autor: rivombroza
no..dzień przed operacją to tylko woda(w małych ilościach)2 czopki a potem ostra lewatywa :( , w dzień zabiegu nie wolno mi było sie niczego napic, a po laparo zjadłam kaszkę ale nie pamiętam z tego bólu ...chyba na drugi dzień rano :o .Pisałam o innych dniach i róznych szpitalach bo byłam leczona u różnych cudaków z różnych szpitali, nawet u bioenergoterapeuty byłam 3 razy :lol: :lol: :lol: stwierdził że mam nerwice 8) i chorobę kobiecą :roll: może bym jeszcze do niego pochodziła ale zginął w wypadku.ale jeśli chodzi ogólnie o jedzenie to tragedia trzeba sobie coś kupic w sklepiku do tego chleba którego jest do bólu :D ale to co pisze ewoncia
ewooncia1 pisze:a byłam w "Zośce" w W-wie i kiedy już mogłam jeść to byłam zachwycona... naprawdę! A w dzień wypisu specjalnie zostałam chwilę dłużej na obiad bo akurat było risotto z mięsem i warzywami+sałata z sosem vinegrette Mój chłopak był zadziwiony wielkością porcji - dwie duże kule z risotto i kupa sałaty! Pyszne, z mielonym mięskiem,
nie spotkałam się z takim jedzeniem ...w szpitalu!!
noi tak podsumowując to i tak nie mam apetytu w tych szpitalach.

Re: jedzenie szpitalne

: środa, 22 czerwca 2011, 23:04
autor: Moś
lewatywa...aj...! brrrrrr! trzęsłam się przed tym, tak jak rok wcześniej przed gastroskopią - leżałam z powodu kolki jelitowej. Tam jedzenie było paskudne, już sam widok talerzy był obrzydliwy i tych przykrywanych tacek :/ poza tym ja mam coś takiego, że brzydzę się sztućców w miejscach publicznych.

Re: jedzenie szpitalne

: czwartek, 23 czerwca 2011, 21:47
autor: rivombroza
ostatnio byłam w szpitalu w którym nie ma sztuccy,,a "jedzenie" było w plastiku jednorazowym.

Re: jedzenie szpitalne

: niedziela, 26 czerwca 2011, 22:39
autor: gosiak76
Posty na temat zabiegow szpitalnych dotyczacych lewatywy, cewnikowania i pigulek przenioslam do nowo stworzonego watku zabiegi szpitalne http://www.forum.endoendo.pl/viewtopic.php?f=57&t=821
Gosia.

Re: jedzenie szpitalne

: sobota, 31 marca 2012, 10:47
autor: beti
Jak czytam o jedzeniu w naszych polskich szpitalach to chyba..... nie jestem glodna!
U mnie byla przymusowa dieta od czwartku do niedzieli.
W niedziele pierwsze plynne pokarmy i sucharki.Dostawalam zupki np: rosolek, szparagowa itp.
Do picia same herbatki ziolowe.Marzylam o kawie.
Ale ogolnie jesli chodzi o jedzenie to mozna powiedziec , ze jak w dobrym hotelu.
Naprawde. Nikt w sumie nie dokarmia chorych, bo wystarcza.
Tak na przyklad: sniadanie o 8.00 i menu dostajesz wczesniej podczas przyjecia do szpitala i sobie po prostu zakreslasz , co Ci odpowiada.Na sniadanie : swieze buleczki, chleb do wyboru:bialy lub wieloziarnisty, maselko zapakowane , tak samo miod, marmolada, ser.Do picia co chcesz.Na korytarzu dla tych co moga chodzic barek , a tam termosy z woda i wszelkiego rodzaju herbaty , termosy gotowe z kawa, cukier, smietanka.
Mnie przynoszono do lozka termos juz z gotowa herbata, zebym nie wstawala.Do tego wody ile chcesz ,bez ograniczen.
Na obiad dwa dania i deser np: jogurt i herbatniki.
Kolacja o 17.00 tez wszystkiego full.
Mnie to wszystko nie dotyczylo, no bo dieta.Ale moje sasiadki jadly , ile wlazlo.
Jak szlam pierwszy raz do szpitala rok temu , to z przeswiadczeniem, ze niczego nie dotkne.Szpital nie kojarzyl mi sie z dobrym jedzeniem, wrecz z obrzydzeniem.
Ale jakie bylo moje zdziwienie, jak zobaczylam forme podania i to jedzenie na talerzu.A zapomnilam dodac, ze chleba kazda kromka jest osobno pakowana w folie.

Re: jedzenie szpitalne

: sobota, 31 marca 2012, 10:53
autor: beti
Dodam , ze pisze o Klinice w Stuttgarcie, w ktorej lezalam.
I kurcze zycze wszystkim takiego szpitala, bo taka opieka i taki pobyt po ciezkich przejsciach operacyjnych jest niesamowicie potrzebna.
Ja po operacji mialam chwile zalamania, chyba jak kazda z nas , ale bedac w dobrym miejscu ,wkolo majac zyczliwy personel , dobre i mile otoczenie to od razu , jak mowie: wiekszaja sie nasze morale i chec do szybkiego wyzdrowienia.

Re: jedzenie szpitalne

: sobota, 31 marca 2012, 13:36
autor: agachod1
Ja pobyt w klinice w Hamburgu tez wspominam bardzo milo, chociaz nie dane mi bylo nigdy dotrwac do obiadu, bo albo jechalam na laparo, albo nastepnego dnia o 8smej wychodzilam do domku. Ale sniadanie np bylo fajne, bo buleczki, do tego serek, marmoladka, maslo, pasztecik, wszystko w malych paczuszkach. Do tego herbatka, o kawie nie wiem. Byly tez sucharki do chrupania. Takze bylo ok. No ale wiadomo, jak sie jest po operacji to tez i apetytu za bardzo sie nie ma. Na pewno inaczej jest kiedy sie lezy w szpitalu dluzej niz jeden dzien. Wtedy to na pewno mozna wydac jakas konkretna opinie i szpitalnym jedzeniu. Pozdrawiam.

Re: jedzenie szpitalne

: wtorek, 3 kwietnia 2012, 12:08
autor: vwd
agachod1 pisze:nie dane mi bylo nigdy dotrwac do obiadu
hihi no, zabrzmialo wesolo :wink:

Re: jedzenie szpitalne

: środa, 2 maja 2012, 13:20
autor: agachod1
A ja po operacji odbytu dostawalam normalne jedzenie, z czego oczywiscie wybieralam tylko jogurt, zupe mleczna i herbate. Sama wiedzialam, ze nie moge normalnie jesc po takiej operacji, bo potem w toalecie moze byc problem. W ogole inaczej wyobrazalam sobie jedzenie w tej sytuacji. Na obiad drugiego dnia dostalam np zageszczana zupe z merchewka, ziemniakami i kulkami z miesa, na trzeci dzien bylo mieso w sosiku, do tego gotowane kartofelki i jarzynki. Ok, super jedzenie, ale chyba nie za bardzo po takiej operacji. Na sniadanie i kolacje raczyli mnie bialym pieczywem, ktore jak wiadomo zatwardza kupe. Efekty mialam w domu dopiero i wtedy postanowilam wprowadzic diete na wlasna reke. Zapomnialam dodac, ze w czwartek poszlam do szpitala z pustymi jelitami, a po badaniu, kiedy spytalam o kroplowke, bo mi slabo, siostra zapytala, dlaczego kroplowke? i dostalam normalny obiad. Na wieczor musialam zazyc cos na przeczyszczenie, a rano dostalam dooodbytniczo zel o tym samym dzialaniu. Pupe mialam tak obolala, ze trudno opisac. Moim zdaniem wymeczyli mnie na darmo, bo jak juz mialam czyste jelita, to po co je bylo na nowo napelniac? No ale cale szczesci wszystko sie powiodlo i teraz pomalu wracam do normalnosci. Pozdrawiam.