Mam na imię Magdalena, mam 27 lat i od 24. listopada 2011 roku walczę z nawracającymi chorobami dróg rodnych.
Miesiączkę dostałam w wieku 9. lat, miesiączka zawsze była bardzo obfita, trochę bolesna, ale w trakcie jej trwania mogłam normalnie funkcjonować. Regularna, co 28 dni.
Aż do 24. listopada 2011 roku, kiedy w nocy obudziłam się z bólem brzucha, gorączką i dreszczami. Ponieważ w ciągu dnia nie nastąpiła żadna poprawa trafiłam do szpitala na Szpitalny Oddział Ratunkowy, a następnie na oddział chirurgii z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Na chirurgii leżałam 3 dni, po wykonaniu tomografu komputerowego, który siłą wywalczyła moja mama stwierdzono krwawienie z torbieli 5cm *6 cm jajnika lewego do otrzewnej. Po 25. minutach byłam na sali operacyjnej. Lekarze próbowali usunąć torbiel laparoskopowo, ale kiedy torbiel całkowicie się rozlała wykonali laparotomię (resekcja jajnika lewego; torbiel w skręcie).
Wynik badania histopatologicznego - torbiel krwotoczna. Po 7 dniach zostałam wypisana do domu. Po okołu 2. tygodniach z powodu bólu w miejscu zaszycia, gorączki trafiłam na oddział ginekologii, gdzie nacięto już zarośnięte zaszycie i zdrenowano miejsce z naciekiem ropnym (2,5 cm pod skórą). W trakcie zabiegu wykonywanego w znieczuleniu miejscowym, rozbolał mnie jajnik, po wykonaniu USG mój ginekolog stwierdził torbiel 6cm*4cm, przepisał mi orgametril i maść alantan plus - żebym sobie masowała bolący brzuch

Ponieważ przez kilka dni nie było żadnej poprawy zmieniłam ginekologa na moją fantastyczną panią doktor. Pani doktor stwierdziła dużą torbiel jajnika, zapalenie przydatków, nadżerkę i zapalenie pochwy. Po silnych antybiotykach i czopkach oraz przy przyjmowaniu Yasminy torbiel się wchłonęła, bóle brzucha pozostały. Nic przeciwbólowego na mnie nie działało, silne leki tylko przymulały ból. Z początkiem lutego trafiłam do szpitala gdzie pracuje pani doktor, przez 4 dni przyjmowałam antybiotyki dożylnie i b. dużo leków przeciwbólowych, jednak nie było żadnej poprawy.
Lekarze zdecydowali się na wykonanie laparoskopii, podczas której stwierdzono wiele ognisk endometrialnych na jelitach, żołądku, jajnikach i w zatoce Douglasa oraz zrosty - macica była przyrośnięta do jelit, jajniki do tylnej ściany macicy a jelita do ściany otrzewnej siatką naczyń (?). Usunięto również torbiel czekoladową jajnika prawego, lewego jajnika pani doktor nie udało się odnaleźć

Dziś jestem dwa tygodnie po laparoskopii, bóle podbrzusza wracają jak bumerang, krwawię i plamię od ponad 30 dni, od wczoraj przyjmuję Vissine.
Moja pani doktor powiedziała, że jest pewna, że to endometrioza, wyniku histopatologicznego jeszcze nie ma.
Ja to bardzo źle znoszę, bo od 3. miesięcy nie mogę normalnie funkcjonować, nie jestem osobą, która się nad sobą rozczula, ale ciągle bóle jajników/jajnika powracają i nie pozwalają cieszyć się życiem. Ciągle jestem na l4.
Podjęłam decyzję (z którą nie zgadza się moja pani doktór), że jeżeli 6. miesięczna kuracja Vissine nie pomoże, usuwam wszystkie narządy rodne na własną prośbę. Bardzo mocno pragnę mieć dzieciątko, ale koszt życia w ciągłym bólu przysłania mi wszelkie radości i normalność.
Boli mnie nawet przy wypróżnianiu, przy szybszym chodzie i jak wstaje rano z łóżka. W ciągu dnia podbrzusze "ciągnie" do dołu i tąpie w miejscu, gdzie znajdują się jajniki.
Moja gin, która mnie operowała mówi, że to dlatego, że w brzuchu był straszny bałagan i dopiero teraz każdy z narządów został uwolniony ze zrostów i wreszcie ma swoje prawidłowe miejsce.
Ja mam dosyć, nie potrafię żyć ze świadomością, że ta wstrętna endometrioza żyje w moim brzuchu.
Cieszę się, że jest to forum, dzięki Waszym wypowiedziom dowiedziałam się wielu ciekawych informacji o endo.
Pozdrawiam serdecznie.
Magda