Hej dziewczynki. Dzieki za slowa wsparcia i troski. To prawda, ze wszedzie dobrze ale w domu najlepiej, ale w moim przypadku chyba lepiej mi bylo jednak w szpitalu. Akurat teraz u nas w bloku wymieniaja grzejniki wiec w domku jest nie za cieplo. Jakby tego bylo malo druga ekipa robi elewacje i teraz wierca otwory w zewnetrznych scianach. Nasz pokoj znajduje sie akurat po tej stronie i spanie mam tylko do 7dmej rano, bo potem jest koszmarnie glosno.
Czuje sie dobrze. Najbardziej boli kiedy siedze wiec staram sie lezec na boku albo chodzic. Najbardziej boli podczas wyprozniania i po. Poza tym kiedy wychodzilam ze szpitala, nikt mi nie powiedzial o diecie no i jak sie w poniedzialek najadlam bigosu, to potem caly wtorek i srode mialam tego konsekwencje. Od dzisiaj jem owoce, pije kisiel, na obiad bedzie rosolek. Bede duzo pic mimo ciaglego ucisku na pecherz, ktory przy obnizonej temp pokojowej daje mi niezle do wiwatu. W ogole to jakby sie wszystko na mnie uwzielo; w piatek mialam operacje, a Bogusia tak polamalo, ze przyjechal tylko na pol godziny. Wtedy, kiedy najbardziej potrzebowalam, nie mialam go przy sobie. Pierwszy dzien byl ochydny, poniewaz wymiotowalam, co u mnie zreszta jest norma, no ale od poczatku.
W czwartek zanim trafilam na oddzial, mialam rozmowe z lekarzem oglonym chyba, a potem z anastezjologiem. Nastepnie mniej przyjemna czesc, defakografia. Przezylam. Musialm sie wyproznic w pozycji lezycej w tunelu. Az mnie od tego rozbolal brzuch. Kiedy wreszcie zjawilam sie na oddziale, bylam bardzo slaba. Spytalam o cos do jedzenia, albo o kroplowke, poniewaz sadzilam, ze przed taka operacja nie bede mogla nic jesc. Okazalo sie, ze moge jesc normalnie i dostalam normalny obiad. Ok 10tej mialam zyzyc tabletke na przeczyszczenie.
W piatek rano dostalam doodbytniczo zel przeczyszczajacy, a po 7dmej mialam zazyc tabletke. Przez chwile widzialam sie z lekarzem. Bylam pierwsza w kolejce i to mnie pozytywnie nastawilo. W ogole caly czas bylam usmiechnieta i jechalam na operacje rozpromieniona, co pewnie niektorym wydalo sie troche dziwne. Kiedy mnie usypiali bylo ok 8smej, a jak sie obudzilam byla 10.30. Od razu przewiezli mnie na normalna sale. Bolalo wiec dali mi tabletke, ktora po jakims czasie zwrocilam. Znam swoj organizm i wiedzialam, ze nie moge po narkozie pic, ale tego jakos nikt nie rozumial. Generalnie wszystkie siostry byly mile, ale widzialam jak sie dziwily, ze nic nie pije, nie wstaje, a najwieksze zdziwienie bylo jak poprosilam o cewnik, bo mnie parl pecherz niemilosiernie. Na poczatku powiedzieli, ze to od tamponu, ktory mam w pupie, ze to on mnie prze, ale ja wiedzialam swoje. Po wielkich prosbach wreszcie zalozono mi cewnik, ale tylko zeby pecherz sie oproznil. Potem mialam juz sama wstawac i sikac. Wiedzialam, ze to nie bedzie mozliwe. w miedzyczasie dostalam kroplowke przeciwbolowa, co bylo skomentowane, ze to dziwne, bo jestem przeciez mloda. Bez komentarza. Potem przyszedl lekarz i powiedzial ze operacja sie udala, ze moge krwawic i jutro rano wyjma mi tampon. Oczywiscie poinformowalam go o tym, ze mam ucisk na pecherz i nikt nie rozumie, ze musze miec cewnik, bo sama nie jestem jeszcze w stanie wstawac. Przyznal mi racje i zapewnil, ze jak tylko bede potrzebowala cewnik, bedzie on zalozony. Przed kolacja jedna z siostr z wielkim niezadowoleniem ulzyla mojemu biednemu pecherzowi. Cewnik mial byc zdjety nastepnego dnia rano, a zostal zdjety w niedziele rano, takze mialam spokoj z nocnym wstawaniem do kibelka. Ogolnie pobyt wspominam milo. Nastepny dzien byl duzo lepszy. Przyjmowalam tabletki przeciwbolowe i cos do wypicia, mialam cewnik wiec spoko. Dziwne bylo to, ze dostawalam normalne jedzenie, lekko dietetyczne. Nie wyobrazalam sobie wyproznienia w niedziele, a jednak sie zalatwilam. Ciezko, z bolem, z krwia. Myslalam pozytywnie do wczoraj. Wieczorem zorientowalam sie, ze to chyba od jedzenia mam problem z zalatwieniem sie. Jak wyzej pisalam od dzisiaj jem tylko owoce, warzywa, duzo pije, robie sobie kisielek, moze galaretke. Nie wiem dlaczego nikt mi nie powiedzial zeby na to uwazac. Powinnam byla smam zapytac, ale po tym co jadlam w szpitalu, uznalam, ze chyba moge jesc wszystko. Jak sie samemu nie zadba, to nikt nie zadba.
To by bylo na tyle. Teraz staram sie relaksowac przy wtorze borujacej maszyny i innych przezornych odglosow. Moze zaloze sluchawki i obejrze film. Ostatnio czytalam dobra ksiazke: Daniele Steel, Kalejdoskop. Zawsze to jakis sposob na to zeby nie zwariowac. Pozdrawiam was mocno i dzieki, ze jestescie.
