Dołączyłam do Was dopiero dzisiaj, niecały tydzień od diagnozy...dwa tygodnie po ślubie. I tak nasz weekend miodowo-majowy spędziłam z mężem w szpitalu...
Pierwsze objawy endometriozy pojawiły się w grudniu. Trafiłam do szpitala, a nawet dwóch, bo chirurdzy odbijali piłeczkę z ginekologami. Nikt nie wiedział co mi jest...idealne wyniki krwi i moczu, wodobrzusze, omdlenia, bóle typowo wyrostkowe, jednak tomografia wykluczyła jego zapalenie. Co lekarz to inna diagnoza: zapalenie przydatków, torbiel czekoladowa, zespół drażliwego jelita itp.. W końcu dostałam antybiotyki, woda się wchłonęła, wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że był to incydent...niestety...sytuacja się powtórzyła. Jestem 5 dni po laparoskopii. Diagnoza: endometrioza miednicy małej i jajnika lewego. Jest to dopiero początek choroby, na usg i tomografie nic nie było widać. Lekarze namawiają mnie do zajścia w ciążę, bo może to wyleczyć chorobę. Mam 25 lat, jeszcze studiuję, nie mam pracy i ze względów finansowych nie myśleliśmy jeszcze o dziecku, dlatego chciałabym się skonsultować ze specjalistą. Obecnie mieszkam we Wrocławiu, mój ginekolog jest z innego miasta i częstsze wizyty niż raz na pół roku nie wchodzą w grę. Czy mogłybyście kogoś polecić?
Jestem przerażona tym co przeczytałam na temat choroby

Z góry dziękuję za odpowiedź!
Magda