
Szukanie pomocy, co mi jest, pozostało mi chyba już tylko przez internet...Trafiłam na to forum (bardzo się cieszę) i w sumie zastanawiam się dlaczego dopiero dzisiaj.Już kolejną godzinę czytam Wasze historie i łzy same lecą... Nie jestem sama!
Moja historia...
Zacznę od tego,że zawsze miałam okropnie bolesne, obfite miesiączki i nieregularne, do tego bóle krzyża i lędźwi. Dopiero po 2,3 nospie-forte i jakiej tabletce przeciwbolowej ból minimalnie puszczał.Pierwsze 2 dni zazwyczaj przeleżane w bezruchu, nieobecność w szkole,dużo snu, łez i jakoś leciało. Każdy mówił,że TAKI BABSKI UROK. Pewnego dnia upadłam na drodze. Straszne ukłucie. Wylądowałam w klinice ginekologii bo tam był niedzielny dyżur ginekologii.."nic Pani nie jest to tylko zapalenie pęcherza". Po 2 miesiącach poszłam do ginekologa w rodzinnym mieście. Okazało się,że mam spore prawie 5 cm dwa torbiele. Dostałam tabletki anty i po kilku miesiącach zmalały. Bolesne miesiączki jak ręką odjąl, zniknely.Tabletki brałam przez 1,5 roku lecz potem odstawiłam przez skutki uboczne z ukł.pokarmowym. po roku zaczęłam znów brać inne tabletki anty "C..." -ktore teraz wycofano. Odstawiłam je ubiegłego grudnia. Jednak na poczatku czerwca zaczeły się bole jajnikow. Myslalam,ze to stres ( sesja, obrona mgr). Wizyta u ginekologa, niby zapalenie przydatkow, potem niby pecherza, w sumie po tygodniu na kontroli wyszło że nic nie ma,jeden antybiotyk,drugi i nic, . Pojechalam na wakacje i zwijalam się z bolu przez 5 dni. Żadne nospy,ketonale, diclofenac czopki-ŻADNEJ ULGI! Przed okresem 2 dni bole troche zmalaly. Potem wrocily-wiadomo okres, a pozniej raz mocniejsze, innego dnia slabsze. Tak już 3,5 miesiąca. Ginekolog w sierpniu skierowal mnie do szpitala na ginekologie. USG zwykle,dopochwowe , morfologia OKEJ! marker CA 125- 15ml..., mocz w normie,choc liczne bakterie. Jeden ginekolog powiedział,że mogę mięc endometriozę, lub zespól PID lub skręt torbieli jajnika.ALE- to może nie wyjść na usg dopochowym tak jak w tamtej chwili. Spytałam co mam robić??? powiedział,że poczekamy na marker ca 125,on ma tylko zrobić usg, ordynator rządzi. No to czekałam, badania wyniki nic nie pokazały,więc wypisali mnie ze skierowaniem po weekendzie na oddzial wewnetrzny gdzie niby dogadane miało być,żeby mi jelita sprawdzili. Trafilam na izbę przyjec po wypisie,zeby dopytać się jak przygotowac sie na kolonoskopię itp. Zemdlałam. LEkarka oczy zrobiła,że przecież z miesiac poczekam na kolonoskopię. Tlumaczylam,ze niby to dogadane miedzy ordynatorami ze na cito. Ale to POLSKA SLUZBA ZDROWIA. nie dam w łapę to nie mamy o czym gadać. Lekarka będąca akurat na izbię była z wewnetrznego. Zadała kilka pytań czy mogę spać w nocy itp. podotykała. Komentarz: jak może panią boleć w podbrzuszu jeśli ginekologicznie wszystko ok?... bez komentarza. Doszła do wniosku że mam DEPRESJE. Bo mnie boli-a nie powinno, bo nie moge spac i akurat plakalam z bolu. Dostałąm psychotrop ,lek na zespol jelita drazliwego, jakis przeciwdepresyjne dziadostwo i cos przeciwbolowego. wrocilam do domu. Po weekendzie zgłosiłam się znow na izbę w tym szpitalu. Było ze mną coraz gorzej, Ledwo chodziłam, trzymałam się brzucha stale, bezsenne noce. Oczywiscie psychotropow nie bralam-bo zachowalam zimna krew. Trafilam na inną nawiedzoną lekarkę,ktora przyjela mnie na oddzial wewn. bo bylam NIBY obolała-jak to stwierdzila i na moje łzy w oczach też rzuciła hasło:depresja. Na oddziale dowiedziałam się,że kolonoskopię będę miała po ponad miesiącu dopiero.A lekarka mnie chce przetrzymac 3 dni na nospie i pyralginie bo kase dostanie od nfz. Niby jesli wyszlam z 1 oddzialu szpitalnego i przyjma mnie na inny po krocej niz 14 dniach to nfz nie zaplaci a jak tylko zeby leki podac zwykle przeciwbolowe to tak. NIE WIEM CZY TO PRAWDA CZY ŻARTY ALE MIAŁAM DOŚĆ. Wypisałam się po godzinie od przyjecia. Zrobilam kolonoskopie prywatnie po 3 dniach. Wyszla dobrze. Dostalam od gastroenterologa leki na jelita-bo po posklejaniu faktów,gdzie pod koniec maja brałąm lek z tetracyklin na ropnie skórne- przez gronkowca, to ten lek zaburzył mi florę jelit,więc stąd te bole. Nie moglam uwierzyc. Mialam dietę, masę leków. Jednak bóle mam wciąż tępę w okolicy jajnika raz prawego,raz lewego. Drętwieją mi nogi, ból promieniuje do pachwin, do tego kręgosłup w krzyżu.I ciągłe czarne myśli, lepiej zasnąć i się nie obudzić, po co dalej truć życie najbliższym bo mnie ciągle boli i boli...ile mogą tego słuchać....: CHCĘ UMRZEĆ. Zaczęłam sobie wmawiać ,że może faktycznie coś ze mną nie tak bo jak mnie może boleć przez cały cykl w okolicy jajników. Przecież na usg by coś wyszło. Szukałam wszędzie gdzie się dało w internecie podobne przypadki. Może to kręgosłup, może stres...a może ENDOMETRIOZA LUB PID? przypomniało mi się co mówił lekarz w szpitalu przy usg dopochwowym... że usg może nie pokazać tego. Nie wiem co robić. Czy udać się znowu do swojego ginekologa opowiedzieć o tym szpitalu, o podejrzeniach i spytać o laparoskopię prywatnie? szpitala się boję. Tam mnie mają za jakąś wariatkę...więc pozostaje prywatnie. Poza tym im szybciej się ją wykona tym lepiej dla mojej psychiki która ledwo się trzyma. Czytałam też najpierw o leczeniu hormonalnym, bez nagłej laparoskopii. Takie sprawdzenie przed laparo. Może nie będzie konieczna. Co myślicie o takim rozwiązaniu? Proszę o jakieś porady.
Cieszę się,że jest ktoś po drugiej stronie ekranu kto też cierpi tak jak ja...Nie tylko podczas okresu...ale i całymi miesiącami...