Czytam to forum od 2009 roku od kąd dowiedziałam sie, że mam Endo.. do tej pory jakoś wydawało mi sie, że u mnie to będzie pół roku leczenia i z głowy-niestety endo wróciła.... ale zacznijmy od początku...
Zawsze miałam bolesne miesiączki, ciągle słysząłam, że po urodzeniu dziecka to mija. Bół był coraz mocniejszy wiec poszłam do ginekologa, który dał mi tabletki antykoncepcyjne i jakos się uspokoiło.
W 2009 roku coś mnie zaczeło bolec po prawej stronie w dole brzucha i ból podczas miesiączki a w zasadzie dwa dni przed był nie do wytrzymania.. Przetrwałam jakoś wakacje i poszłam do dobrego sprawdzonego i poleconego lekarza. Okazało sie, że to cysta na jajniku.Tydzień póżniej byłam juz po laparoskopii i myślałam, że wreszcie nie będzie bolało.. Niestety podczas wizyty lekarz powiedział mi, że mam endo i opowiedział o leczeniu. Dostawałam przez 6 miesięcy zoladex. Oprócz uderzeń gorąca, które były troche uciążliwe i tego że przytyłam 10 kilo zadnych skutków ubocznych nie miałam.. potem były tab anty przez 3 miesiące a potem mieliśmy z mężem starać sie o dzidziusia. Niestety dzidziusia nie ma, za to jest endo jeszcze gorsze niż było. Tab anty skończyłam w lipcu 2010, a w październiku znowu mnie bolało.. W styczniu okazało sie, że znowu mam cystę i wróciliśmy do punktu wyjścia...Znowu laparo, znowu zoladex i pewnie kolejne 10 kilo .. Jestem po drugim zastrzyku i mój organizm średnio na niego reaguje. Po pierwszym nie było wcale efektu. Lekarz powiedział mi że jestem trudnym przypadkiem skoro w tak szybkim czasie endo wróciła..
Zaczynam miec tego naprawde dosyć, do tej pory jakoś sie trzymałam ale juz pomału nie daje rady...
W starciu mila V endo 2:0 dla endo
