Moja dzisiejsza spowiedź... Zaczęło się bardzo niewinnie, na śniadanie "żytnianka" (coś a la owsianka ale z płatków żytnich, czasem jadam też "jęczmieniankę"

) na wodzie z siemieniem lnianym i rodzynkami i kropelką miodu, obiad - jakoby go nie było - kawa pod biurkiem w pracy i jabłko jedzone na raty przez pół dnia, po 14ej dopiero jajko, szynka i kromka chleba żytniego, po siłowni dla odmiany znowu jajko tym razem z chrzanem, 2 piętki od rano upieczonego chleba żytnio-orkiszowego, śliwka i uwaga... ciastko owsiane z rodzynkami (biję się w pierś

), a także ukradkiem podjedzone kilka migdałów. Więcej grzechów nie pamiętam

Nieładnie, za mało posiłków, jedzenie w pośpiechu, jak mi wrócą kg to będzie wina szefa

I w pracy prawie 10h przez co na siłowni miałam siłę tylko na godzinkę marszu na bieżni

No i to ciastko... grrrrrr
Hercik a Ty pewnie schabowe z frytkami dziś miałaś na obiad coś tak czuję
