W środę miałam wizytę u ginekologa, który przyjmuje w szpitalu w mojej miejscowości. Nie jestem pewna jak ocenić tę wizytę. Zresztą napiszę od początku.
W środę ginekolog oczywiście wypytywał mnie, kiedy miałam ostatnią miesiączkę itp. Przy badaniu ginekologicznym prawego jajnika w ogóle nie czułam, za to przy lewym jajniku czułam straszny ból. Lekarz mnie pocieszał, bo widział jaki sprawia mi to silny ból... Co mnie zaskoczyło, nie wypisywał mi luteiny, czy innych leków

Dziś byłam umówiona na usg ginekologiczne. I oczywiście nic wielkiego nie wykazało. Torbieli nie mam, oba jajniki w normie, echo endometrium 12,8 mm. Tylko, że ginekolog ponownie zbadał mnie (nie przez usg), i znowu czułam ucisk i ogromny ból lewego jajnika. Widząc mój ból, szybko przerwał badanie.
No cóż... nadal nie wiem co mi jest... Stanu zapalnego nie mam, ale lekarz przepisał mi czopki i antybiotyk. Mam zobaczyć, czy coś pomoże. Wspomniał mi też, że mój ból może się wiązać z ogniskami endometriozy, ale na razie nie jest pewien. Dlatego zobaczymy jak wyjdzie z tymi tabletkami, które mi przepisał...
Jeśli chodzi o prolaktynę, to jest ok. (chyba) Przynajmniej tak mi powiedział lekarz. Na razie to na tyle, zobaczymy co zdziałają leki...
pozdrawiam i życzę wszystkim Wesołych Świąt!
