Hej dziewczynki. Zniklam na chwilke, ale znowu jestem. Jak wspomnialam po diecie, ktora sobie sama wprowadzilam czulam sie lepiej, chociaz to nie bylo jeszcze do konca to. W czwartek troche wiecej krwawilam i nie robilam z tego powodu szumu, bo lekarz powiedziel, ze dwa tyg po operacji tak bedzie. Jednak w piatek na wieczor przerazilam sie nie na zarty, bo krwi zrobilo sie wiecej az mi ciekla do sedesu. Suma sumarum trafilam na oddzial ratunkowy. Zaliczylam debiut w podrozy ambulansem. Balam sie krwotoku, komplikacji, kolejnej operacji. No coz, pobrano mi krew, lekarka zbadala mnie palcem i stwierdzila, ze krew jest stara i widocznie gdzies sie zebrala i jak usiadlam odplynela. Do domu wrocilam o 1wszej w nocy. Na szczescie w weekend krwi prawie nie bylo i chyba rzeczywiscie to byla koncowka, ktora tylko napedzila mi stracha. Wczoraj byl przelom i moja dietka wreszcie zaczela dzialac jak nalezy. Wszystko mnie raczej swedzi, a to juz dobry znak.
A tak na marginesie, to lekarka powiedziala, ze mam jesc normalnie i funkcjonowac normalnie. Dziwne podejscie oni tu maja do takich spraw. Ja nie musialam miec zadnej diety, tylko widzialam co sie dzialo jak bylam w toalecie i sama podjelam decyzje o wycofaniu z jadlospisu smazonych potraw, miesa, slodyczy. Pomoglo po pieciu dniach, ale pomoglo to najwazniejsze. Teraz zaczne wychodzic na prosta.
Dzieki za wszystkie mile wpisy, za wsparcie.

Trzymajcie sie i do nastepnego razu. Pa...