Opiszę moją historię krótko i mam nadzieję, że nie jednej z Was doda ona sił, wiary i nadziei..mnie pewnego zimowego dnia w 2009 roku podobny wpis na forum bardzo pomógł umocnić się w wierze, że zostanę pewnego cudownego dnia mamą ?i zostałam


Dowiedziałam się o endometriozie w 2009roku. Od 2 lat staraliśmy się o dziecko, moje cykle owulacyjne oczywiście były pod kontrolą lekarza, regularne badania hormonów itp.. W lutym 2009 roku miałam wykonaną laparoskopie. Lekarz przyszedł zaraz po wybudzeniu ze znieczulenia i oznajmił mi, że ma dobrą i złą wiadomość. Zła, że to endometrioza (oczywiście nie wiedziałam wtedy cóż to znaczy), dobra, że wiemy już jaka jest przyczyna trudności z zajściem w ciążę i wiemy jak trzeba teraz działać? Oczywiście po przeanalizowaniu objawów choroby, wyszło, że wszystko to towarzyszy mi od lat? lepiej późno się dowiedzieć, niż wcale?
Nie będę opisywać co czułam wtedy i co przeszliśmy z mężem, bo każda Was to wie doskonale. To były trudne chwile. Swoje przeryczałam, pokrzyczałam? Pewnego dnia postanowiłam, że zwalczę to i zaczęłam czuć wdzięczność, że o tym wiem, ćwiczyć pozytywne myślenie, modlić się i wierzyć, wierzyć, wierzyć.. A wiara czyni cuda!
Konsultowałam mój przypadek, sposób leczenia z innym lekarzem. Chciałam zrobić wszystko i najwłaściwiej jak się da. Oczywiście plany i sposoby leczenia były odmienne, co wprowadziło mi dodatkowy niepokój. Ostatecznie zaufałam mojemu lekarzowi i poddałam się półrocznej kuracji Danazolem. Potem miałam zrobić przerwę na starania i potem w planach była znów laparoskopia. Ja wierzyłam całym sercem, że tuż po zakończeniu kuracji zajdę w ciążę, nie dopuszczałam innej myśli? Skończyłam leczenie i ..zaszłam w ciążę


W październiku 2012 urodziłam drugą córcię


To tyle. Piszę to po to, aby dodać Wam wiary. Trzeba wierzyć, modlić się. Życzę Wam wszystkim jak najszybszego zajścia w ciążę, przeżycia radości macierzyństwa i pokonania tej choroby.