Witam wszystkich i opowiem moją historię
: poniedziałek, 13 marca 2017, 23:10
Witam wszystkich, jako, że na forum debiutuje niestety. Nerwy mi już puszczają i szukam wsparcia bo w nikim go znaleźć nie potrafię, ani w rodzinie , nawet we własnym mężu - z tym to właśnie najgorzej. Myślę ,że nie zrozumie ten co tego nie przeszedł. Moje doświadczenia z endo są krótkie i pewnie nie tragiczne. Brzuch kilka dni przed miesiączką rujnuje mi życie odkąd pamiętam. Odkąd pamiętam gin. mówią że taka uroda. Od półtora roku każda aktywność sex. wiąże się z cierpieniem już 14 dni przed miesiączką. Starania o pierwsze dziecko były straszne, ale udało się za trzecim cyklem prób i to było naprawdę największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało. Całą ciążę dokuczał mi ból brzucha w co miałam wrażenie że gin. mi nie wierzy ale wszystko się udało bez komplikacji i mam synka teraz już 4 latka. Po ciąży było super, zupełnie dało mi spokój, no i znowu jazda ale ze zdwojoną siłą. Udało mi się zajść w czerwcu 2016 i poroniłam. Przyczyna nieznana, 1 ginekologa dziwiło że mam dużą macice w stosunku do wieku ciąży i tyle. Potem poszłam do lekarki u której leczę się okresowo ale zna mnie dobrych 7 lat i prowadziła moją 1 ciążę i mówi ,że mam liczne ogniska adenomiozy, ale to nie szkodzi i mam się starać dalej, bo leczenie to tylko usunięcie macicy. Staram się dalej od października 2016. biorę duphaston od 16 do 25 dnia , łagodzi to ból. Nie wyrabiam już psychicznie, mąż mnie totalnie nie rozumie, dlaczego mam takie parcie na szkło, bo przecież jak nie teraz to za 5 lat możemy mieć dziecko. Już sama nie wiem co robić zagryźć zęby i mimo bólu udawać sexi laskę żeby facet w ogóle się ruszył, czy przy takim braku zrozumienia powinnam odpuścić i zacząć brać analogi GnRh. Podejrzewam też, że moja gin nie zna się na adenomiozie i nie potrafi ocenić na ile te moje starania w ogóle mają sens. Może choroba już uniemożliwia mi ciąże. Może dlatego poroniłam. Pozostaje mi wycie do księżyca. Nie dość,że choroba to jeszcze beznadziejny facet. Buuuuuu....