Strona 2 z 2

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 17:55
autor: Lilla23
gosiak76 pisze:
Lilla23 pisze:Do operacji, jak się położyłam już na stole, to też podwinięto mi koszulę do pasa i niczym nie przykryto, co jest już trochę dziwne, bo miałam laparoskopię, więc nie było potrzeby oglądania mnie "oddolnie".
Lilla wlasnie po dzialaniu narkozy dokonuje jeszcze badania ginekologicznego oraz wykorzystuje niektore instrumenty wkladajac je dopochwowo w trakcie operacji aby przesunac nieco macice i odslonic inne narzady wewnatrz organizmu. Jezeli Ty jestes w stanie arkozy to jestes zrelaksowana a lekarz moze dokonac bardziej szczegolowego badania ginekologicznego.
No widzisz Gosiu, pierwsze słyszę. Myślałam, że przez pochwę się robi histeroskopię, a przy laparo już nic się nie grzebie. Mi przynajmniej nic o tym lekarz nie mówił. No ale oni w ogóle mało mówili ;)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 18:17
autor: gosiak76
Ciesze sie ze moglam to wyjasnic - ja tego dowiedzialam sie od mojego lekarza w Anglii przez donizacja szyjki macicy ale zauwazylam tez na necie na stronie poswieconej laparoskopii ze zanim dokonaja ciec zeby umiescic inne narzady to przeprowadzaja bad. ginekologiczne.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 21:34
autor: Lilla23
http://zwierciadlo.pl/artykul/fartuchy-kontra-pizamy
Dobry artykuł w kwestii relacji pacjent - lekarz. Polecam.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 23:44
autor: gosiak76
Artykul jest bardzo interesujacy i to jest wlasnie to o czym pisalas ze lekarze najczesciej podchodza do pacjenta bezosobowo ale z tego co zauwazylam to poniekad sie to juz zmienia - przynajmniej ja mam to odczucie jezeli chodzilo o mnie gdy trafilam do szpitala kiedy zajmowal sie mna moj lekarz to czulam sie ze jestem traktowana jako osoba a nie przypadek choroby gdyz moj lekarz zwracal sie do mnie po imieniu.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: wtorek, 31 maja 2011, 09:59
autor: domowniczka
rzucilam okiem tylko, ale tytul mi sie podoba Fartuchy kontra pizamy ;) poczytam w wolnej chwili :) a temat faktycznie dyskusyjny!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: środa, 29 lutego 2012, 14:09
autor: vwd
Leczenie tasmowe... potwierdzam! i tym razem wcale nie mam na mysli endo. Co jest z naszymi szpitalami? Dlaczego pacjent po przekroczeniu progu szpitalnego staje sie przypadkiem (a nie czlowiekiem)?

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: środa, 29 lutego 2012, 18:49
autor: gosiak76
Ja zarowno w szpitalu w Polsce glownie ze wzgledu na mojego lekarza czulam sie w szpitalu czlowiekiem gdyz mialam wszystko wyjasnione i otrzymalam pomoc oraz w kazdej chwili mialam mozliwosc rozmowy z moim lekarzem gdy mialam pytania - bylam w kontakcie telef. a dokladnie sms-owym z moim lekarzem wiec .... nie czulam sie ze ja to tylko przypadek choroby.
W Anglii jestem traktowana po partnersku i lekarz zasiega poradu u innych specjalistow poza moim obszarem zamieszkania gdyz typ mojego guza jest bardzo rzadki a to wymaga dodatkowych konsultacji - poza tym jestem o wszystkim informowana jak tylko sa bardziej szczegolowe informacje. Moja pielegniarka stara sie ze mna rozmawiac na comiesiecznych spotkaniach sam na sam wiec to dodatkowy plus dla mnie i tego ze traktuje sie mnie jak osobe a nie przypadek choroby.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 1 marca 2012, 11:38
autor: vwd
tak Gosiu, Ty nam wszystko na biezaco opisywalas i wiemy jak bylas traktowana i informowana, ale nie zawsze tak to wyglada... Bliska mi osoba byla ostatnio w szpitalu na zapalenie opon mozg. i nie moglismy sie nawet dowiedziec jakie leki jej aplikuja :? Na wszelkie pytania prowadzacy lekarz odp.: Jestem lekarzem, wiem co robie. Jesli Panstwo macie obiekcje co do leczenia prosze zabrac chorego do innego szpitala!
Ale przeciez nie chodzi o to, zeby zabierac :( Nawet nie chodzi o to, ze my sie z czyms nie zgadzamy czy podwazamy, my po prostu chcielismy wiedziec co sie dzieje!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 1 marca 2012, 18:04
autor: gosiak76
Doskonale to rozumiem bo ja jako pacjentka czy bliska osoba pacjenta rowniez chcialabym wiedziec wszystko na Twoim miejscu - ciezko jest tak jak lekarz niczeo nie wytlumaczy tylko robi swoje - gdy sie wie cokolwiek co sie otrzymuje to czujesz sie lepiej doinformowana i zawsze mozesz sprawdzic od czego ten lek jest i jakie moze przyniesc efekty - a tak zupelnie nie jestes w stanie niczego sie dowiedziec a to juz jestzle i z tego nikt nie nawiaze sie nic zaufania miedzy pacjentem a lekarzem.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 2 marca 2012, 16:38
autor: agachod1
A ja mialam dwie laparo. Po pierwszej lekarka, ktora mnie operowala nawet do mnie nie przyszla i nie wytlumaczyla co zastala w moim brzuchu. Za drugim razem operowal mnie inny lekarz, z wiekszym stazem. Po operacji przyszedl i wszystko dokladnie opowiedzial. Przedstawil mi cala sytuacje i dzieki niemu wiedzialam w jakim jestem stanie. Gdyby za pierwszym razem lekarka wiecej sie przylozyla, to juz dawno bylabym po operacji, ktora bede miala 12 marca. Za drugim raze miano mi usunac niewielka cyste( ok 2cm ) i reszte zrostow z jelit. Jak sie okazalo, drugi lekarz nic nie wiedzial o zrostach i o tym ile ich jest. Ta lekarka nawet nie potrafila dokladnie opisac operacji, ktora przeprowadzala. No nie komentuje tego, bo i po co...?

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 2 marca 2012, 22:55
autor: gosiak76
agachod1 pisze:Ta lekarka nawet nie potrafila dokladnie opisac operacji, ktora przeprowadzala. No nie komentuje tego, bo i po co...?
Bez komentarza !!!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 3 marca 2012, 16:36
autor: agachod1
No wlasnie. Brak slow. I pomyslec, ze tej cipie nie chcialo sie napisac w opisie operacji o zrostach miedzy jelitami, a macica i z tego powodu zostalam narazona na operacje, ktora nie mogla byc przeprowadzona tak by mi pomoc. Szok.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: niedziela, 4 marca 2012, 12:36
autor: lauretta1979
współczuję Ci Agachod1.Tak to bywa niestety dość często.Przynajmniej w państwowych szpitalach przy operacjach na NFZ :?
Ja na przykład za każdym razem gdy leżałam w szpitalu(operował mnie ten sam lakarz)o całym przebiegu operacji i wszystkich szczegółach dowiadywałam się w dzień wypisu(Lekarz potrafił nawet rysować mi na kartce! :wink: jak to wszystko w środku wyglądało,jakie problemy i jak usunięto)Siadał ze mną i tłumaczył ile było trzeba,odpowiadał na pytania do skutku obojętnie ile by to czasu miało trwać...ale dopiero przy wypisie ,tak to nawet jak pytałam wcześniej to mówił że porozmawiamy spokojnie wtedy i wtedy,a jak juz naciskałam to odpowiadał ogólnikowo(wspomne że to działo się przy obchodzie)-może nie chciał przy innych mówić o przebiegu mojej operacji?nie wiem ale on ma takie właśnie podejście.Np.raz moja mam chciała dowiedziec sie jak przebiegła moja ostatnia operacja i czy wszystko w porządku i co mi tam robili w brzuchu i w ogóle no jak to mama martwiła się (ja w tym momencie spałam po operacji)to mój gin odpowiedział jej że nie może jej udzielać takich informacji bo obowiązany jest tajemnicą lekarską i on powie wszystko tylko mi a wtedy jak ja będę chciała to dopiero powiem mamie.
Więc tak to wygląda u tego mojego doktorka.Z jednej strony zachowanie ok bo nie klepie wszystkiego pierwszej lepszej osobie która się o mój stan zapyta ale z drugiej to przeciez moja mama,mógł jej powiedzieć.
Przed operacją przecież podpisuje się coś takiego że wgląd do Twojej historii choroby i leczenia ma ta i ta osoba(ale po twojej śmierci) a druga adnotacja jest o udzielaniu informacji o twoim stanie (czy operacji jaką przeprowadzono)osobie takiej i takiej.A mój lakarz i tak milczy jak zaklęty i gada zawsze tylko z Tobą o przebiegu operacji czy leczeniu.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 9 marca 2012, 13:03
autor: agachod1
Moim zdanie to dobrze, ze masz takiego lekarza. Chociaz przyznaje, ze jezeli chodzilo o udzielenie info mamie o twoim stanie, to powinien byl chociaz powiedziec, ze jest ok albo ze nie jest zeby oszczedzic jej nerwow. No ale nie ma ludzi idealnych. Dobrze, ze twoj gin dokladnie ci wszystko tlumaczy i wiesz dokladnie co i jak. Ja o mojej endo musialam zebrac info z internetu, bo moja lekarka nic mi nie powiedziala na czym ta choroba polega. Coz, rozni sa ludzie, rozne przypadki medyczne i rozni lekarze. Pozdrawiam.