moje życie z endo

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
zombek
Pocz±tkuj±cy
Posty: 4
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2011, 14:10

moje życie z endo

Post autor: zombek »

Jestem nowa na tym forum ale z endometriozą borykam się już od bardzo dawana. Mam ją od kilkunastu lat ale zdiagnozowano ją dopiero w 2004 roku po pierwszej laparoskopii. Okazało sie wtedy że mam IV stopień endo i wycięto dwa 7 centymetrowe torbiele czekoladowe. Oczywiście od szkoły średniej miałam bardzo bolesne miesiączki. Ok 4 miesięcy przed pierwszą laparoskopią brzuch bolał mnie już bez przerwy codziennie, to był ból typu nieustające ogromne wzdęcie. Teraz wiem ze ból wynikał z tego ze miałam cały brzuch zarośnięty endometriozą. 2-3 lata przed operacją bóle miesiączkowe były takie że wymiotowałam z bólu przez dwa dni, tak jak większość z was masakra. Wcześniej chodziłam oczywiście do lekarzy którzy bagatelizowali problem ze musi boleć, jasne. Po laparoskopii moje życie uległo ogromnej poprawie. Przede wszystkim przestało boleć, dostałam 6 miesięcy danazolu i to było najpiękniejsze pół roku w moim życiu bo byłam wolna i czułam się prawie jak facet bez miesiączek i tego potwornego strachu. Laparoskopia była dlatego ze starliśmy się o dziecko. Po kuracji lekarz kazał nam się pół roku starać naturalnie o ciążę. Zapomniał jednak podczas laparo sprawdzić drożność jajowodów. Oczywiście z IV st endo naturalne zajście w ciąże byłoby absolutnym cudem ( niestety ja tego nie wiedziałam i ufałam temu lekarzowi) więc nic z tego nie wyszło. Potem zrobił mi kilka inseminacji ze skutkiem również wiadomym. Potem twierdził ze przyczyną niepłodności może być mój M. Po dwóch latach torbiele endometrialne odrosły i w 2006 miałam drugą laproskopie którą robił mi inny lekarz. Drugi lekarz stwierdził że mam całkowicie zarośnięty endometriozą lewy jajnik tak ze go nawet nie widać, usunęli torbiel ale go nie ruszali bo jest zrośnięty z jelitami, jamą brzuszną i wszystkim innym, najpewniej jest niedrożny, prawy jajnik sprawdzili ze jest niedrożny. Lekarz poradził mi ( mimo ze wiedział ze staramy się o dziecka a ja miałam 27 lat) że najlepiej byłby usunąć jajniki i byłby spokój. Po tej diagnozie wpadłam w depresje i było by ze mną bardzo źle gdyby sam Pan Bóg mi nie dodał sił. Opuściłam poprzednią klinikę leczenia niepłodności i udałam się do innej o niebo lepszej. W nowej klinice podeszłam do in vitro, nie udało sie. Byliśmy ewenementem na skalę całej kliniki ponieważ nie mieliśmy żadnego zarodka, wszystkie umarły, jaki to był dla nas dramat nie będę tu pisała bo to nie na temat. Potem podeszłam drugi raz do in vitro na naturalnym cyklu, tez się nie udało, zarodek umarł. Dalej już nie miałam siły. W klinice leczenia niepłodności poradzili mi żebym brała antykoncepcje ponieważ hamuje rozwój endometriozy. Zastosowałam sie do tego zalecenia. Brałam różne antyki na których czułam się różnie, na jednym jak stara baba na innych miałam stany depresyjne aż wreszcie trafiłam na Steriril 30 i jest naprawdę dobrze. Biorę go już kilka lat i torbiele nie rosną a to jest dla mnie najważniejsze bo znaczy się że prawdopodobnie choroba się nie rozwija. W między czasie ginekolog polecił mi kurację Zoladexem w zastrzykach. Kto brał ten wie jakie fajne igiełki to ma :) Po Zoladexie jeden miesiąc nie miałam miesiączki, na drugi za to dostałam takiego krwotoku ze mało nie wylądowałam w szpitalu ( niestety stało się to w pracy). Tak więc kuracja zoladexem u mnie zakończyła się klapą. Pozostałam na antykoncepcji i nic więcej nie robię w tej chwili. Co pół roku chodzę na usg sprawdzić czy torbiele nie rosną. W tej chwili po drugiej laparoskopii, po oczyszczeniu w miarę brzucha ze zrostów, czuję sie w miarę dobrze, nie mam boleści przy miesiączce. Niestety po tamtych strasznych latach bólu został mi podświadomy lęk i zawsze przed miesiączką mam biegunkę ze strachu. Ślad na całe życie. Niestety mam całe zarośnięte jelita, co daje niefajne efekty, ale da się z tym żyć, byle nie było gorzej. Mam dwoje dzieci adoptowanych. Wypełniają mi życie po brzegi wiec nie mam wiele czasu na myślenie o chorobie. Czasem jednak nachodzi mnie strach ze wszystko powróci. Czytając wasze historie widzę ze miałam wiele szczęścia, że teraz mogę żyć normalnie lub prawie normalnie. Mam w planie dociągnąć do 40-tki a potem usunąć jajniki i macicę bo ponoć to jedyny sposób na zakończenie tej choroby. Uznałam ze skoro i tak musze bez przerwy brać hormony, dzieci nie mogę urodzić to może najlepiej pozbyć się tego narządu tym bardziej że jestem w pierwszej grupie ryzyka raka jajnika, również ze względu na in vitro. Sama nie wiem, tak bardzo bym chciała pozbyć się tych wszystkich zrostów z brzucha, żeby moje życie było normalne.
Chciałam jednak dodać nadziei wszystkim dziewczynom starającym się o dziecko, że z ta chorobą można urodzić dzieci. Moja siostra ma III st endo i po laparoskopii zaszła w ciąże, urodziła synka a z córeczką zaszła w ciążę że tak powiem od strzała :) Wiele moich koleżanek mimo zaawansowanej endo zaszły w ciąże przy pomocy in vitro, a potem w drugą ciążę po prostu wpadły. Ciąża bez dwóch zdań leczy endo. Na pewno warto walczyć i odnaleźć swoją drogę do macierzyństwa.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moje życie z endo

Post autor: gosiak76 »

Bardzo ciekawa historia ale przykro mi ze trafilas na lekarza ktory powiedzial zebys starala sie o dizecko bez sprawdzenia nawet droznosci - mozna sie zalamac. Tak samo w klinice leczenia nieplodnosci - mysle ze sa od tego zeby pomoc a nie powiedziec mlodej dziewczynie ze nalezy jajniki usunac - kazda by sie zalamala. Co do ryzyka zachorowania na raka to masz racje bo takie zabiegi podwyzszaja stopien ryzyka zachorowania - gdzies widzialam artykul na ten temat rowniez.
Najbradziej cieszy mnie sytuacja ze masz dwojke wspanialych dzieci na ktore przelalas swoja milosc i to jest najpiekniejsze - super ze to wlasnie one powoduja ze nie myslisz o chorobie tylko o nich.
Dobrze ze chociaz trafilas na taka antykoncepcje ktora jest najlepszym srodkiem dla Ciebie a przy tym nie masz zadnych skutkow ubocznych.
Masz wspaniale podejscie i najwazniejsze ze wsrod osob chorujacych na endo sa dziewczyny ktorym udalo sie zajsc w ciaze pomimo ze mialy endo nawet III stopnia - a to daje naprawde wiele wiary i optymizmu ze jest to mozliwe. Pozdrawiam - Gosia.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moje życie z endo

Post autor: vwd »

co za historia!
dzieki, ze nam ja opowiedzialas :)
zdrowia! pogody ducha! wszystkiego najlepszego!
domowniczka
Ekspert
Posty: 1507
Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05

Re: moje życie z endo

Post autor: domowniczka »

Witaj, wiesz, to usuniecie wszystkiego majac 40 nie zamyka problemu ze zdrowiem. Nie jest moim zamiarem straszyc, absolutnie, ale pamietaj, ze pozostaja zrosty, blizny po operacjach... a rowniez rownowaga hormonalna zostaje zachwiana. Nie ma sie co martwic na zapas :) ale poki jest co leczyc to trzeba leczyc! ;)
Lilla23
Ekspert
Posty: 270
Rejestracja: poniedziałek, 16 maja 2011, 19:52

Re: moje życie z endo

Post autor: Lilla23 »

Witaj u nas i dzięki za opis Twojej historii. Powiem jedynie, że lekarzowi, który mówi, że okres musi tak boleć, odebrałabym prawo wykonywania zawodu :twisted:
Świetnie, że jesteś na takich lekach, które pozwalają Ci dobrze funkcjonować. Trzymam kciuki, aby było tak dalej! :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: moje życie z endo

Post autor: agachod1 »

Witam serdecznie. Czytajac twoja historie zastanawialam sie dlaczego nikt nie chce podjac sie usuniecia zrostow na twoich jelitach. Ja rowniez mam jelita zrosniete z macica i po nowym roku czeka mnie badanie jelit w celu zdiagnozowania czy endometrium umiejscowilo sie wewnatrz. Potem czeka mnie operacja. Od poltora roku lecze sie Visanne, nie mam miesiaczki, nie odczuwam boli, jedynie szybko sie mecze. Ja na twoim miejscu nie bagatelizowala bym zrostow. Co do usuniecia macicy, to zgadzam sie z reszta dziewczyn. Jesli taka rzecz doradza ci lekarz to z cala pewnoscia nie swiadczy to o nim jak najlepiej. Po prostu idzie po najmniejszej lini oporu. Wierz mi usuniecie macicy nie rozwiaze problemu choroby, a jedynie rozreguluje twoja gospodarke hormonalna i znacznie wplynie na twoja wage. Ale teraz nie ma co sie tym martwic. Ciesze sie, ze stopniowo wracasz do zdrowia. Goraco pozdrawiam. Agnieszka.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”