Codzienna walka...
: czwartek, 26 stycznia 2012, 17:28
Codzienna walka z bólem sprawia, że stajemy się silniejsi i potrafimy więcej znieść. Czy mam endometriozę? Diagnostyka dziewiętnastoletniej dziewczyny wciąż trwa?
Moja historia rozpoczęła się we wrześniu roku 2010. Standardowa miesiączka w ciągu kilku chwil przeobraziła się w koszmar, który trwa do dziś.
Byłam z koleżanka w galerii na zakupach i nagle poczułam silny skurcz całego podbrzusza, które trwało może z 8 sekund. Niestety za chwilkę pojawiło się następne i następne. W czasie tych skurczy nie byłam w stanie oddychać czy poruszać się. Z czasem zaczęło mi robić się słabo i niedobrze. Musiałam wyglądać bardzo ?ładnie? skoro zainteresował się mną ochroniarz, który chciał dzwonić na pogotowie i nie bardzo był zadowolony, że protestuję. Okres się skończył a ból pozostał. Pojawiał się bardzo często i w różnych sytuacjach. Przestałam regularnie chodzić do szkoły bo nie byłam w stanie podnieść się z łóżka lub zwyczajnie się ubrać. Kolejny okres i kolejne dni jeszcze silniejszego bólu. Postanowiłam szukać przyczyny. Lekarz rodzinny zlecił podstawowe badania krwi oraz usg jamy brzusznej, które oczywiście wyszły bardzo dobrze, więc skierował mnie na konsultacje do ginekologa. Szukanie lekarza szło opornie bo albo nigdzie nie było miejsca albo nikt nie odbierał telefonu. Już było mi obojętne czy będzie to kobieta czy mężczyzna chciałam tylko żeby wreszcie przestało boleć. Udało nam się w jednym gabinecie zapisać za kilka dni. Poszłam na tę wizytę. Pan doktor wypytał o kilka rzeczy zabrał na usg. Przyłożył tę głowice do brzucha i pyta po której stronie mnie bardziej boli, więc odpowiadam, że po lewej ale zaczynam odczuwać coraz silniej i z prawej strony. Stwierdził, że racja, ponieważ jest takie zapalenie jajników, że lewego wg nie widać a prawy jest już ledwo widoczny oraz jest dużo płynu w zatoce najpewniej krew. Wypisał antybiotyki jakieś kąpiele i dał skierowanie na badania. Powiedział, że podejrzewa endometriozę ale potrzebuje tych badań no i oczywiście, żeby się nie martwić. Badania wykonałam, wyniki odebrałam i leki zażyłam. Poszłam na kolejną wizytę, którą sobie przyśpieszyłam bo wg nie miałam chwili wolnej od bólu. Usg czyste wszystko wróciło do ?normy? jednak Ca 125 podwyższone o 1,7 i lekarz bez zastanowienia stwierdza, że jest to endometrioza, zaczynamy leczenie hormonalne. Trochę poczytałam na temat tej choroby i pytam o laparoskopie na co on mi odpowiada, że owszem wykonuje się ale my nie będziemy się w takie rzeczy bawić. Nie ukrywam, że tymi słowami zraził mnie do siebie. Brałam te jego leki. Wg niego miało ustąpić oczywiście nic takiego się nie wydarzyło. Rodzinny poradził by jeszcze raz zrobić to Ca, zrobiłam i wynik był jeszcze wyższy 48,74 przy normie 35. Wtedy już się wystraszyłam. Jeszcze tego samego dnia byłam na wizycie u ordynatora szpitala. On po zrobieniu usg stwierdził, że nic nie ma a takiej diagnozy nie można opierać na jednym badaniu, dał inne hormony i kazał być z nim w kontakcie. Nie wiem czy to te leki czy jakieś wewnętrzne uspokojenie sprawiło, że przestałam odczuwać ból. Zupełnie. Trwało to 5 dni i skończyło się silnym bólem i tygodniowym pobytem w szpitalu. Zrobiono mi masę badań, byłam wykończona tym i czekaniem na konsultacje chirurga, który przez 4 dni nie mógł zejść jednego piętra by mi brzuch dotknąć. Oczywiście w czasie tego czekania nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie za to na kilka kroplówek dziennie, które mi je zastępowały i owszem. Łaskawca przyszedł i jego życzenie to kolonoskopia. Bardzo ze sobą walczyłam ale w końcu się zgodziłam. Przekonała mnie narkoza. Wyszło, że mam zespół jelita drażliwego i jakieś dwa polipy, które usunięto. Jak ginekolog o tym usłyszał to był taki zadowolony, że już nie musi on myśleć nad tym co mi dolega. Uznał za pewnik, że to musi być to jelito? Rozpoczęłam leczenie u gastrologa. Leki do zażywania torbami, po 5 tabletek do każdego posiłku. Ma pomóc. Ten lekarz przy każdej wizycie pyta co o tym mówi ginekolog i wspomina, że u mnie dojrzewa więcej niż jedno jajeczko w każdym jajniku i to uciska mi na jelita i dlatego taki ból. No ok ale to mnie praktycznie cały czas boli. Przez ten rok przyzwyczaiłam się do bólu. Wpisałam go do swojego planu dnia i jest ze mną praktycznie każdego dnia. Jednak w sierpniu podczas okresu zemdlałam a ból od nowa się nasilił. Czekałam na bieg wydarzeń. Powtórzyłam Ca (w szpitalu było w normie) wynik znów wyższy od normy. Znów zaczęłam się zastanawiać nad zmianą lekarza bo powtarzanie, że wszystko jest dobrze kiedy nie jest to nie jest ok. i nie będę za taka diagnozę płacić. Wymyśliłam sobie, że umówię się do lekarza rozsławionego u nas w mieście jako specjalista od leczenia bezpłodności, w końcu jeśli to endo to tak się może skończyć. Mamy akurat w tej przychodni znajomą więc mam wizytę po dwóch tygodniach. Troszkę nie podobało mi się, że nie było praktycznie wg żadnego wywiadu a miałam dużo do powiedzenia i jestem pewna, że z tego co czasem wtrąciłam on nie zna wszystkiego co mi dolega no ale ok. Zbadał mnie-wszystko ok. Usg-ok. Zrobił jeszcze usg piersi i tarczycy-też ok. Mówi, że endo charakteryzuje również brunatne plamienie pookresowe - oczywiście mam (nawet nie myślałam nigdy, że to nie jest normalne). Przepisał mi na dwa miesiące nuva ring (nie dał mi Vissane, żebym się nie roztyła ), zlecił 11 badań i próbujemy jak się będę czuć przy leczeniu, zobaczymy co wyjdzie na badaniach i później pewnie laparoskopia. Kazał te badania zrobić od 2-3 dnia nowego cyklu. Podobno to Ca mogło mi wyjść wyższe z racji na dzień cyklu. Przychodzi okres robię badania, zakładam ten krążek i czekam.
Dzisiaj jestem na takim etapie, że odebrałam badania a wyniki są różne. Najbardziej przeraża mnie to Ca bo byłam pewna, że jak zrobię tak jak on chciał to będzie w normie a tu wynik 107(dla mnie to brzmi jak tysiąc). Prolaktyna podwyższona i w ANA 2 też wyszły jakieś niespecyficzne przeciwciała. Nie znam się na tym zupełnie.
Jeśli chodzi o leczenie to jestem po pierwszym krążku i następnego nie wezmę nawet go nie wykupiłam. Miałam tak silne bóle żył na łydkach i stopach, że nie byłam w stanie spać w nocy. W ulotce pisze by w takich sytuacjach od razu to usunąć. Jakoś się przetrzymałam te 21 dni i problem z nogami odszedł więc to musiała być wina tych hormonów. Mam jeszcze problemy z sercem i naczyniaka więc nie chce ryzykować i narażać się jeszcze na zatory. Z drugiej strony wydaje mi się, że pomógł mi. Brzuch bolał ale to były rzadsze tak silne napady bólu, częściej takie słabsze nieustające. Mam teraz 3 dzień okresu i może to jest kwestia tego, że jestem chora i cały czas leżę, jestem rozluźniona i nie odczuwam tak silnego bólu. Czuje się dobrze. Pierwszy raz od bardzo dawna nie wije się z bólu. Wizytę mam dopiero 3 marca-zupełny brak wolnych miejsc.
Inne objawy poza wspomnianymi to:
-paraliżujące bóle krzyża
-uczucie kłucia w pochwie
-nieregularne miesiączki, bardzo obfite lub skąpe, pełne skrzepów
-mdłości, zawroty głowy, omdlenia, osłabienie, wieczne zmęczenie
-wzdęcia, biegunka, zaparcia
-opuchnięty brzuch
-pulsujący ból jakby pomiędzy brzuchem a biodrem co skutkuje drętwieniem lewej nogi
-próbowaliśmy z moim chłopakiem rozpocząć współżycie lecz za każdym razem ból jest jeszcze gorszy niż poprzednio i już nawet sobie odpuściliśmy
-ból w miednicy podczas wypróżniania oraz oddawania moczu
-ból brzucha raz jest ciągnący innym razem pulsujący pojawią się zazwyczaj bardzo nisko po lewej stronie
Często czytam to forum i postanowiłam dołączyć do was ze swoimi problemami.
Moja historia rozpoczęła się we wrześniu roku 2010. Standardowa miesiączka w ciągu kilku chwil przeobraziła się w koszmar, który trwa do dziś.
Byłam z koleżanka w galerii na zakupach i nagle poczułam silny skurcz całego podbrzusza, które trwało może z 8 sekund. Niestety za chwilkę pojawiło się następne i następne. W czasie tych skurczy nie byłam w stanie oddychać czy poruszać się. Z czasem zaczęło mi robić się słabo i niedobrze. Musiałam wyglądać bardzo ?ładnie? skoro zainteresował się mną ochroniarz, który chciał dzwonić na pogotowie i nie bardzo był zadowolony, że protestuję. Okres się skończył a ból pozostał. Pojawiał się bardzo często i w różnych sytuacjach. Przestałam regularnie chodzić do szkoły bo nie byłam w stanie podnieść się z łóżka lub zwyczajnie się ubrać. Kolejny okres i kolejne dni jeszcze silniejszego bólu. Postanowiłam szukać przyczyny. Lekarz rodzinny zlecił podstawowe badania krwi oraz usg jamy brzusznej, które oczywiście wyszły bardzo dobrze, więc skierował mnie na konsultacje do ginekologa. Szukanie lekarza szło opornie bo albo nigdzie nie było miejsca albo nikt nie odbierał telefonu. Już było mi obojętne czy będzie to kobieta czy mężczyzna chciałam tylko żeby wreszcie przestało boleć. Udało nam się w jednym gabinecie zapisać za kilka dni. Poszłam na tę wizytę. Pan doktor wypytał o kilka rzeczy zabrał na usg. Przyłożył tę głowice do brzucha i pyta po której stronie mnie bardziej boli, więc odpowiadam, że po lewej ale zaczynam odczuwać coraz silniej i z prawej strony. Stwierdził, że racja, ponieważ jest takie zapalenie jajników, że lewego wg nie widać a prawy jest już ledwo widoczny oraz jest dużo płynu w zatoce najpewniej krew. Wypisał antybiotyki jakieś kąpiele i dał skierowanie na badania. Powiedział, że podejrzewa endometriozę ale potrzebuje tych badań no i oczywiście, żeby się nie martwić. Badania wykonałam, wyniki odebrałam i leki zażyłam. Poszłam na kolejną wizytę, którą sobie przyśpieszyłam bo wg nie miałam chwili wolnej od bólu. Usg czyste wszystko wróciło do ?normy? jednak Ca 125 podwyższone o 1,7 i lekarz bez zastanowienia stwierdza, że jest to endometrioza, zaczynamy leczenie hormonalne. Trochę poczytałam na temat tej choroby i pytam o laparoskopie na co on mi odpowiada, że owszem wykonuje się ale my nie będziemy się w takie rzeczy bawić. Nie ukrywam, że tymi słowami zraził mnie do siebie. Brałam te jego leki. Wg niego miało ustąpić oczywiście nic takiego się nie wydarzyło. Rodzinny poradził by jeszcze raz zrobić to Ca, zrobiłam i wynik był jeszcze wyższy 48,74 przy normie 35. Wtedy już się wystraszyłam. Jeszcze tego samego dnia byłam na wizycie u ordynatora szpitala. On po zrobieniu usg stwierdził, że nic nie ma a takiej diagnozy nie można opierać na jednym badaniu, dał inne hormony i kazał być z nim w kontakcie. Nie wiem czy to te leki czy jakieś wewnętrzne uspokojenie sprawiło, że przestałam odczuwać ból. Zupełnie. Trwało to 5 dni i skończyło się silnym bólem i tygodniowym pobytem w szpitalu. Zrobiono mi masę badań, byłam wykończona tym i czekaniem na konsultacje chirurga, który przez 4 dni nie mógł zejść jednego piętra by mi brzuch dotknąć. Oczywiście w czasie tego czekania nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie za to na kilka kroplówek dziennie, które mi je zastępowały i owszem. Łaskawca przyszedł i jego życzenie to kolonoskopia. Bardzo ze sobą walczyłam ale w końcu się zgodziłam. Przekonała mnie narkoza. Wyszło, że mam zespół jelita drażliwego i jakieś dwa polipy, które usunięto. Jak ginekolog o tym usłyszał to był taki zadowolony, że już nie musi on myśleć nad tym co mi dolega. Uznał za pewnik, że to musi być to jelito? Rozpoczęłam leczenie u gastrologa. Leki do zażywania torbami, po 5 tabletek do każdego posiłku. Ma pomóc. Ten lekarz przy każdej wizycie pyta co o tym mówi ginekolog i wspomina, że u mnie dojrzewa więcej niż jedno jajeczko w każdym jajniku i to uciska mi na jelita i dlatego taki ból. No ok ale to mnie praktycznie cały czas boli. Przez ten rok przyzwyczaiłam się do bólu. Wpisałam go do swojego planu dnia i jest ze mną praktycznie każdego dnia. Jednak w sierpniu podczas okresu zemdlałam a ból od nowa się nasilił. Czekałam na bieg wydarzeń. Powtórzyłam Ca (w szpitalu było w normie) wynik znów wyższy od normy. Znów zaczęłam się zastanawiać nad zmianą lekarza bo powtarzanie, że wszystko jest dobrze kiedy nie jest to nie jest ok. i nie będę za taka diagnozę płacić. Wymyśliłam sobie, że umówię się do lekarza rozsławionego u nas w mieście jako specjalista od leczenia bezpłodności, w końcu jeśli to endo to tak się może skończyć. Mamy akurat w tej przychodni znajomą więc mam wizytę po dwóch tygodniach. Troszkę nie podobało mi się, że nie było praktycznie wg żadnego wywiadu a miałam dużo do powiedzenia i jestem pewna, że z tego co czasem wtrąciłam on nie zna wszystkiego co mi dolega no ale ok. Zbadał mnie-wszystko ok. Usg-ok. Zrobił jeszcze usg piersi i tarczycy-też ok. Mówi, że endo charakteryzuje również brunatne plamienie pookresowe - oczywiście mam (nawet nie myślałam nigdy, że to nie jest normalne). Przepisał mi na dwa miesiące nuva ring (nie dał mi Vissane, żebym się nie roztyła ), zlecił 11 badań i próbujemy jak się będę czuć przy leczeniu, zobaczymy co wyjdzie na badaniach i później pewnie laparoskopia. Kazał te badania zrobić od 2-3 dnia nowego cyklu. Podobno to Ca mogło mi wyjść wyższe z racji na dzień cyklu. Przychodzi okres robię badania, zakładam ten krążek i czekam.
Dzisiaj jestem na takim etapie, że odebrałam badania a wyniki są różne. Najbardziej przeraża mnie to Ca bo byłam pewna, że jak zrobię tak jak on chciał to będzie w normie a tu wynik 107(dla mnie to brzmi jak tysiąc). Prolaktyna podwyższona i w ANA 2 też wyszły jakieś niespecyficzne przeciwciała. Nie znam się na tym zupełnie.
Jeśli chodzi o leczenie to jestem po pierwszym krążku i następnego nie wezmę nawet go nie wykupiłam. Miałam tak silne bóle żył na łydkach i stopach, że nie byłam w stanie spać w nocy. W ulotce pisze by w takich sytuacjach od razu to usunąć. Jakoś się przetrzymałam te 21 dni i problem z nogami odszedł więc to musiała być wina tych hormonów. Mam jeszcze problemy z sercem i naczyniaka więc nie chce ryzykować i narażać się jeszcze na zatory. Z drugiej strony wydaje mi się, że pomógł mi. Brzuch bolał ale to były rzadsze tak silne napady bólu, częściej takie słabsze nieustające. Mam teraz 3 dzień okresu i może to jest kwestia tego, że jestem chora i cały czas leżę, jestem rozluźniona i nie odczuwam tak silnego bólu. Czuje się dobrze. Pierwszy raz od bardzo dawna nie wije się z bólu. Wizytę mam dopiero 3 marca-zupełny brak wolnych miejsc.
Inne objawy poza wspomnianymi to:
-paraliżujące bóle krzyża
-uczucie kłucia w pochwie
-nieregularne miesiączki, bardzo obfite lub skąpe, pełne skrzepów
-mdłości, zawroty głowy, omdlenia, osłabienie, wieczne zmęczenie
-wzdęcia, biegunka, zaparcia
-opuchnięty brzuch
-pulsujący ból jakby pomiędzy brzuchem a biodrem co skutkuje drętwieniem lewej nogi
-próbowaliśmy z moim chłopakiem rozpocząć współżycie lecz za każdym razem ból jest jeszcze gorszy niż poprzednio i już nawet sobie odpuściliśmy
-ból w miednicy podczas wypróżniania oraz oddawania moczu
-ból brzucha raz jest ciągnący innym razem pulsujący pojawią się zazwyczaj bardzo nisko po lewej stronie
Często czytam to forum i postanowiłam dołączyć do was ze swoimi problemami.