Lilla23 pisze:Ja jestem do igieł przyzwyczajona, oddaję krew i myślałam, że wenfon to pikuś, ale nie niemile zdziwiłam. Choć w tej kwestii wiele zależy od umiejątności pielęgniarek.
Oooo! Pozdrawiam Koleżankę Krwiodawczynię
A może jest tu nas więcej? Oprócz oczywistych korzyści wynikających z oddawania krwi jak czekolaaady
to faktycznie można się oswoić z igłami (na mnie na przykład welfron w ogóle nie zrobił wrażenia
), no i mamy co jakiś czas świeżutkie wyniki badań krwi
Mnie to dodatkowo motywuje do zdrowego odżywiania, jedzenia szpinaku i innej obleśnej zieleniny
Polecam wszystkim którzy mogą oddawać (oczywiście nie kobitkom starającym się o dzidziusia!) i bardzo Was do tego namawiam! To naprawdę fajne uczucie, że mimo własnej choroby możemy się czymś podzielić z tymi, którzy być może są w o wiele gorszej sytuacji... na przykład po wypadku... albo potrzebują płytek krwi po chemio- lub radioterapii... Ja ostatnio oddaję właśnie płytki, bo jestem w nie wyjątkowo bogata
Niestety po zabiegach jak np. laparoskopia trzeba swoje odczekać, ale po pół roku można znowu oddawać, a może i trochę wcześniej po konsultacji z lekarzem